BOŻA CZUŁOŚĆ

cze
20

Stwarzając niebo i ziemię, Bóg wykazał się niezwykłą pomysłowością. W ten sposób wyraził swoją czułość. W 1 Moj. 1:20 czytamy, że „stworzył Bóg wielkie potwory i wszelkie żywe, ruchliwe istoty, którymi zaroiły się wody, według ich rodzajów, nadto wszelkie ptactwo skrzydlate według rodzajów jego”, natomiast w Rzym. 1:20 czytamy, że „niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem”.
Zatem aby było śmieszniej, Bóg stworzył „wielkie potwory” i „wszelkie ruchliwe istoty” – pływające, pełzające, skaczące, frunące, biegnące prosto lub zygzaczkiem. I to było dobre. Bo Boża czułość wyraża się właśnie w tym, że jeden na szczudłach, a drugi na króciutkich nóżkach lata. Jeden ptaszek podrygując ogonkiem, chyżo sobie skacze, a inny niczym marabut na jednej nodze stoi. Bogu podoba się świński ryjek. I cokolwiek o tym myślisz, On zachwycony jest profilem mrówkojada.
Patrząc na cudowną harmonię wśród różnorodności stworzenia widzimy, że mamy do czynienia z wielkim artystą. Oglądając cuda natury, możemy poznawać Jego charakter, a szczególnie – czułość. Widzimy też chwałę Bożą. Wyraża ją jedność w różnorodności.
Jako Boże dzieci pragniemy Bożej chwały. Wiemy, że Bóg przebywa w chwałach swojego ludu, toteż na naszych spotkaniach gramy, śpiewamy, uwielbiamy. Niestety, często zapominamy przy tym, że Boża chwała przejawia się w różnorodności stworzenia, czyli też w naszej różnorodności. Słowo Boże mówi, że różnorodność jest dobra. Dzięki Duchowi Świętemu możemy mieć jedność w różnorodności (1 Kor. 12:4-6).
Pomyśl, na czym polega cała frajda, kiedy zwiedzasz ZOO? Wyobraź sobie, że idziesz do ogrodu zoologicznego, patrzysz, a tam same borsuki. Nuda. Jednego borsuka zobaczysz i masz dość, bo to tak jakbyś wszystkie borsuki już widział.
Podobnie jest z Kościołem. Słowo mówi, że różne są służby i różne dary łaski. Różnimy się też między sobą – co innego nas porusza, inaczej się ubieramy, inaczej czeszemy, preferujemy inne style muzyczne. I to jest normalne.

Czułość w różnorodności

Bóg się cieszy, kiedy patrzy z góry i widzi, jak jeden fika koziołki, drugi główką kręci tak, że ta omal mu nie odpadnie, a trzeci tylko dostojnie się kiwa. Jest dobrze, jestem zadowolony – myśli Bóg. Bo gdzie Duch Pański, tam wolność.
A tu wchodzisz – pastor borsuczek, uwielbienie – borsuczki, w ławkach siedzą grzecznie borsuczki. Kolektę – a jakże – zbiera tłuściutki borsuczek! Rozglądasz się, szukając bratniej duszy, a tu żadnego ptaszka… O, dzięki Bogu, jakiś stary bocian pod ścianą stoi. Mrugasz więc do niego porozumiewawczo jednym okiem, ale on, nastroszony, bezradnie tylko zwiesza głowę. Oj, coś marnie on wygląda…
Innym razem wchodzisz do Kościoła, patrzysz po nogach, a tu same kopytka. Stukotu co niemiara. Wszyscy podskakują, galopują tam i z powrotem z wielką uciechą. Próbujesz robić podobnie, ale wychodzi to marnie, bo stopy masz lekkie, czteropalczaste. Onieśmielony rozglądasz się szukając podobnych łapek, a tu nic. Tylko jedne, gdzieś z tyłu, raciczki! Mina ci zrzedła, a oni cię pocieszają: „Nie przejmuj się! Zrobimy ci superchodaczki”!
Pamiętam świadectwo mężczyzny, który mówił, że pozostał w Kościele, bo w zespole uwielbiającym gitarzysta miał taką minę, jakby się śmiał z jakiegoś kawału. „Chciałbym usłyszeć ten kawał” – pomyślał mężczyzna i odtąd zaczął przychodzić na nabożeństwa systematycznie, bo w tym drugim człowieku zobaczył siebie.
Niestety czasami wydaje mi się, że w kościołach widzę wielką maszynkę do mielenia mięsa. Jedną stroną wciągani są do niej świeżo nawróceni, a drugą wypadają kotlety. Przypomina to teledysk grupy Pink Floyd o szkole produkującej taśmowo manekiny. Aż chciałoby się krzyknąć: „Pastorzy, zostawcie Boże dzieci w spokoju!”.

Chwała w różnorodności

Ktoś kiedyś zwrócił się do mojej przyjaciółki: „Ty nie jesteś z naszego Kościoła. U nas nie chodzą w spódnicach z falbanami”. Zwracamy uwagę na ubiór bardziej niż zdajemy sobie z tego sprawę. Ktoś może wydawać się dziwny, inny natomiast – całkiem do rzeczy. Od razu widzisz w nim dobry materiał na przyszłego lidera i snujesz plany. Po bliższym przyjrzeniu się tej ,,konkretnej” osobie, okazuje się jednak, że dobre wrażenie robią markowe ciuchy i gadżety, a poza nimi pustką zionie. A tymczasem Jezus mówi: ,,Nie sądźcie według widzenia swoich oczu. Nie czyńcie względu na osobę, Ja jestem Pan”.
Ale nie tylko ubiór robi na nas wrażenie. Jesteśmy też skłonni docenić tych, którzy przypominają nam nas samych. Widziałam flegmatyków, którzy pracowali usilnie nad cholerykami, by zmienić ich temperament. Widziałam też sangwiników odsuwających melancholików od służby. Słyszałam: „On nigdy nie skacze podczas uwielbienia”, albo „Widzieliście, jak on skacze? Jest jakiś nerwowy”. A Bóg mówi: pozwól ludziom uwielbiać według ich rodzajów i nie zapomnij nigdy obrazu z 1 Moj. 1:20, bo moja chwała przejawia się w różnorodności. Jeśli chcemy, aby ludzie zobaczyli chwałę Bożą w naszych kościołach, musimy pozwolić na różnorodność. Potrzebujemy zachować wrażliwość w podejściu do innych ludzi, wspierać ich odmienność i cieszyć się ich oryginalnością.

Wolność w różnorodności

Dotyczy to również darów służb. Ostatnio słyszy się częściej aniżeli przedtem o odnowieniu pięciu darów służb w Kościele i prawie wszyscy przyznają zgodnie, że tego potrzebujemy. A ja zadam pytanie: w jaki sposób Bóg daje te pięć darów służb? Ano, przychodzi taki materiał na proroka ze swoim pierwszym objawieniem, a ty co robisz? Ostrzegasz innych, że objawienia ma chore, jest „nadduchowy”, a z takimi najgorzej, w dodatku apodyktyczny – wystarczy spojrzeć jak palec wskazujący wyciąga przy lada rozmowie. I już myślisz, jakby mu ten palec ukrócić.
Kiedyś siedzieliśmy przy kawie, słuchając prześmiesznych opowieści pewnego pastora o najdziwaczniejszych proroctwach, jakie usłyszał od ludzi w swoim kościele. Aż trudno było uwierzyć, że to prawda. Kiedy naśmieliśmy się tak, że aż rozbolały nas brzuchy, zapytałam się owego pastora, czy naucza ludzi na temat właściwego używania proroctwa. Odpowiedź ze zrozumiałych przyczyn była niewyraźna.
Jeśli chcesz mieć w Kościele proroków, nauczaj na temat właściwego używania proroctwa. Wyposaż osobę o namaszczeniu proroczym w fundament Bożego Słowa, a nie będzie mieć „chorych” objawień. Bo inaczej pewnego dnia Jezus powie: „Posyłałem do was proroków, a wy ich odsuwaliście”. To nie jest tak, że Bóg pośle ci od razu dojrzałego proroka. Zgodnie z Bożym planem to ty miałeś go ukształtować. W twoim Kościele pojawią się Dary Służb odmienne od twoich własnych, gdy dasz ludziom dużo wolności, także tej do popełniania błędów. Potrzeba dużo czasu, cierpliwości i wyrozumiałości. Bo musi być dużo przestrzeni tam, gdzie zlatują się orły.

Jedność w różnorodności

Bóg przygarnia. Okazuje czułość ludziom i zwierzętom (Ps. 36:7). Słowo Boże mówi, że u Boga na ołtarzu „nawet wróbel znalazł domek, a jaskółka gniazdo dla siebie, gdzie składa pisklęta swoje” (Ps. 84:2-4). Jednym słowem, On pozwala ptakom mieszkać w Domu Bożym, pomimo że wiąże się z tym nieunikniona obecność ptasich odchodów!
Pozwól wszystkim przychodzić do Domu Bożego. Jeśli chcesz naśladować Boga, inwestuj w ludzi o darach odmiennych od twoich, nawet jeśli z początku miałoby to przysparzać więcej kłopotów aniżeli pożytku. Kierując się Duchem, przekroczysz granice swoich własnych opinii, uszanujesz upodobania innych. Będziesz szanować też tych, którzy dla innych są tylko śmieciem. W ten sposób stworzysz przestrzeń wolności, która „zaroi się” żywym, chwalącym Boga stworzeniem. A kiedy Jezus będzie prawdziwie przez was wywyższony, On pociągnie do siebie wszystkich. Bo chwała Boża przejawia się poprzez jedność w różnorodności. To oczywisty cud, który porusza każde serce.

Monika Świerczyńska (Wiatrołap 2008)