DZIESIĘCIORO PRZYKAZAŃ
Powyższe wyrażenie – znane chyba wszystkim ludziom – z
reguły kojarzy się z legalistycznym podejściem do życia, ze zbiorem
reguł, z nakazami i zakazami, a więc z ograniczeniami i nudą. Warto
zadać sobie pytanie, czy intencją Boga było, żeby człowiek w taki
sposób je postrzegał. Aby na nie odpowiedzieć podejmijmy próbę wejrzenia w serce Boga i zgłębienia Jego myśli, w momencie, w którym przynosi Izraelowi swoje przykazania
– dar objawienia swoich dróg.
Na Górze Synaj Bóg zwraca się do Izraela z pytaniem, czy
chce być Jego szczególną własnością na ziemi, czy chce go
reprezentować pośród innych narodów i przez swój styl życia objawiać
Boży charakter (II Mojż. 20). Izraelici odpowiadają na to pytanie
twierdząco, gdyż znają Boga, który im tę propozycję składa. To Bóg
przecież swoją mocą wyprowadził ich z Egiptu i dał im wolność, zrobił
dla nich rzeczy, których sami nie byliby w stanie osiągnąć! Okazał im
łaskę. Dzięki Niemu są zbawieni – uratowani. Teraz ten sam dobry Bóg
zaprasza ich, by stali się Jego uczniami i pragnie być ich Nauczycielem,
nie wahają się powiedzieć Bogu TAK! Kto inny jest godny tego,
aby powierzyć mu życie? Kto, jak nie On, może je kształtować i mówić,
co jest dobre, a co złe. On, który dał to życie i wypuścił na wolność.
Gdy zatem mówią TAK, Bóg przekazuje Mojżeszowi dziesięć przykazań (z
hebrajskiego dosłownie: „dziesięć słów”), wypisanych Jego palcem na
kamiennych tablicach. Fakt, iż zostały wyryte w kamieniu oznacza, iż
nie podlegają w Bożych oczach dyskusji.
Zacznijmy od końca w podróży odkrywania miłości Boga do nas, ukrytej za jego przykazaniami.
Dziesiąte przykazanie brzmi: Nie pożądaj, nie pragnij domu swego
bliźniego, jego żony, ani żadnej rzeczy, która należy do niego.
Dom jest miejscem zamieszkania człowieka, jego warownią
i oazą. Tak jak dusza może przynależeć tylko do danego człowieka, tak
dom ma należeć tylko do niego. Nie wolno nam pożądać domu i życia
innych ludzi. Cóż niebezpiecznego i zwodniczego może się w tym kryć?
Kiedy pragniemy życia innego człowieka, nasz wzrok pada
głównie na niego. Nie skupiamy uwagi na odkrywaniu siebie, swojej
wartości w oczach Boga, swojego potencjału. Bożym marzeniem jest
przecież to, abyś zapragnął tego życia, które On dał wyłącznie Tobie.
Wtedy największą radością dla Niego będzie widzieć Ciebie
wyruszającego w poszukiwanie tego, kim jesteś w Nim. Podróż ta nie
powiedzie Ci się, jeśli skupisz swoje oczy na ludziach wokół Ciebie, zazdroszcząc im ich życia, żony, męża, dzieci, kariery, obdarowania czy też powołania. Spędzamy tak wiele czasu na rozmyślaniach o tym, jak wspaniale byłoby być kimś innym.
Marnujemy czas marząc, by okoliczności życia innych ludzi stały się naszym udziałem.
Jest to zajęcie nie tylko pochłaniające czas i energię. Ono demotywuje do
wzięcia odpowiedzialności za odkrywanie naszego życia. Bóg jest
cudowny i nie przeznaczył nas do życia małego i ograniczonego, ale do
życia pełnego potencjału w Nim. Ono nie ma być ciasnym mieszkaniem
M-1 czy M-2, lecz pałacem z ogromną ilością pomieszczeń i pokoi!
Niestety, wielu ludzi porusza się w obrębie malutkiego mieszkanka,
zupełnie nie mając świadomości, że Bóg przeznaczył ich do życia w
pałacu. W drodze przez życie tak słabo szukamy prawdy o nas samych.
Rzadko szukamy tego, co jest nam przeznaczone, albo ustajemy w
połowie drogi zakładając, że pewne rzeczy są po prostu dla nas
nieosiągalne. Mówimy: nigdy nie będę dobrze grać na gitarze, nigdy nie nauczę się języka angielskiego, nigdy nie uda mi się zostać misjonarzem… Wiele takich „nigdy” gości w
naszym języku. Zapominamy o czymś bardzo ważnym – że potrzeba czasu,
aby odkryć siebie samego, przezwyciężyć trudne doświadczenia czy
usunąć ograniczenia, ustanowione dla nas przez innych ludzi.
Pożądanie cudzego życia będzie tylko dodatkową przeszkodą. Pomyśl –
Twój Bóg wiedział o tym wszystkim tysiące lat temu i dlatego
powiedział do ukochanego Izraela (i mówi każdemu z nas) – nie pożądaj
życia kogoś innego!
Z wyżej omówionym przykazaniem wiąże się inne: Nie mów
fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Jeśli zazdrościmy
komuś życia, to na pewno nie będziemy umieli wydać o nim prawdziwego
świadectwa. Dodatkowo to przykazanie kojarzy nam się często z plotkowaniem natomiast mówi ono też o wydawaniu opinii o danej osobie przed nią samą. Przykładem
niech będzie rodzic, który mówi dziecku w chwili szczerości: gra na
gitarze jest poza twoim zasięgiem, musisz się z tym pogodzić, im
szybciej tym lepiej. W ten sposób rodzic uniemożliwia swojemu dziecku
osiągnięcie potencjału, jaki jest mu pisany. Wypowiadając fałszywe
sądy czy wyrażając niesłuszne opinie, uczestniczymy w budowie
kłamstwa o Bożym stworzeniu. A przecież słowa mają moc i wypowiadając
je przynosimy życie albo śmierć. Drugą stroną tego przykazania jest
pragnienie uchodzenia w cudzych oczach za tzw. miłą osobę, która prawdy nie powie.
To także można nazwać składaniem fałszywego
świadectwa wobec drugiego człowieka, gdyż pozbawiamy go okazji
usłyszenia prawdy w miłości, która motywuje do zmian.
Nie cudzołóż. Dwa krótkie słowa dotyczące kradzieży
czyjegoś życia. Bóg kocha małżeństwo i w Jego sercu jest pragnienie,
by je chronić i wspierać. Gdy dwoje ludzi decyduje się przed Bogiem
być razem, wówczas otwiera się przed nimi perspektywa zbudowania
wspólnej przyszłości. I jest ona w oczach Boga święta. Cudzołóstwo
jest skradzeniem czyjejś świętej przyszłości, odbieraniem czegoś, co
zarezerwowane jest dla małżonków. Boży napis nad małżeństwem to:
„Święte – nie ruszaj”.
Następna w kolejności Boża instrukcja jest szczególnie
pomocna w budowaniu zdrowych relacji rodzinnych. Czcij ojca swego i
matkę swą – przykazanie z obietnicą, którą Pan Bóg ci daje, aby długo
trwały twoje dni na ziemi. Te słowa można rozumieć jako wezwanie Boga
do szanowania rodziców, troski i opieki nad nimi, gdy będą
w podeszłych latach, do zabezpieczenia ich bytu. Ale oprócz tego
słowo „cześć” (z hebrajskiego) wiąże się z „miarą wagi” i jest
wezwaniem do położenia na wadze, „zważenia” matki i ojca (oczywiście
nie w sensie dosłownym). Jest to po prostu zachęta, by nie traktować
lekko opinii rodzica, lecz poświęcić jej głębszą uwagę – a zatem, aby
ją zważyć, aby jej nie lekceważyć.
W tym przykazaniu jest również mowa o wysiłku, jaki
należy włożyć w relacje z rodzicami, by zobaczyć ich samych w
prawdzie. A więc podjąć wysiłek zrozumienia, dlaczego są tacy, jacy
są! Wielokrotnie obarczamy ich winą za niedociągnięcia (czasami
zupełnie słusznie). W przebaczeniu im może nam pomóc sama decyzja i
pragnienie przebaczenia, ale również próba spojrzenia na ich życie
oczyma Boga, z Bożej perspektywy. To nam pozwoli wejrzeć w ich serca.
Wtedy przestaniemy oskarżać i osądzać ich za ich niedoskonałości w rodzicielstwie. Szacunek dla nich w sensie prawa do zważenia ich życia (nie osądu) da nam wolność do przyjęcia od nich tego
wszystkiego, co piękne i wartościowe, pozwoli na odrzucenie pewnych
tradycji rodzinnych, nawyków lub grzechów, które naszym zdaniem nie
niosą życia.
Na zakończenie pierwsze „Słowo” z dziesięciu: Jam jest
Pan Bóg twój… nie będziesz miał innych bogów obok mnie… Tłumacząc
powyższe słowa bezpośrednio z hebrajskiego widać, że Bóg wzywa Izrael
i nas, byśmy nie rysowali, nie malowali na Jego obliczu innego boga,
abyśmy nie mówili o nim nieprawdy, nie przypisywali mu cech
charakteru, których nie ma, nie wykrzywiali jego dróg pośród ludzi,
nie wypaczali jego miłości, itp.
Bóg wie, jak ważny jest sposób przedstawiania Go innym
ludziom. Pamiętam, jak na początku mnie samej trudno było przyjąć
Boże przebaczenie i otrząsnąć się z potępienia tylko dlatego, że Bóg
jawił mi się bardziej jako sędzia niż ten, który przychodzi z
miłością i łaską do mojego życia. Ktoś przez długie lata taki obraz
Boga wymalowywał przed moimi oczyma i wydawało to plon. Dzisiaj widzę
Boga inaczej.
Wszystkie te przykazania dane są Izraelitom, gdy razem
stoją przed Bogiem, jako ludzie przez Niego uratowani i pragnący Go
naśladować. Jednak każde z nich jest skierowane do pojedynczej osoby.
Sami, w pojedynkę musimy zdecydować, czy wybieramy Bożą drogę dla
swojego życia. Jednocześnie, gdy indywidualnie tę drogę wybierzemy i
jesteśmy częścią wspólnoty, daje to wówczas możliwość zbudowania
czegoś unikalnego – świętego społeczeństwa ludzi, którzy świadomie, z
miłości do Boga żyją według Jego zamiaru. Jest to niezwykle
ekscytujące. Izraelici obozujący wokół symbolizującej Bożą obecność
Arki Przymierza mieli twarze zwrócone ku środkowi – bo tam stała
Arka. Tym samym widzieli Boga, ale również siebie nawzajem – byli w
relacji z Nim i w relacji z innymi ludźmi. Boże przykazania są
zaproszeniem do życia w społeczności z Nim (Bóg w centrum), ale
jednocześnie z szeroko otwartymi oczyma na siebie nawzajem – na tych,
którzy razem z nami podążają za Jezusem!
Magda Broda (Artykuł Wiatrołap 2008)