Warkot silnika i morska bryza we włosach. Wiatr zaplata i rozplata mi warkocze. Rozglądam się dookoła i widzę tylko błękitne niebo zlewające się z lazurem wody. Nic ich nie rozdziela, poza ledwo dostrzegalną linią tęsknoty. Dwaj bracia, dwie siostry nie mogący się spotkać. Zamykam oczy i chłonę ten obraz. Głowę mam wolną od myśli, oddycham spokojnie. Nareszcie sami, nareszcie we dwoje – ja i morze, tylko gdzie niegdzie złote wysepki mijają nas pospiesznie. Czasu nie ma, opuścił to miejsce pozostawiając po sobie jedynie wesołe grymasy zapisane w twarzach złotych wydm.
Dobijamy do brzegu, złotego, połyskującego, rozgrzanego pocałunkami słońca. Nie zakładam sandałów, niech tonę w objęciach piasku. Drzewa szumią śpiewem wtórując uderzeniom fal. Chcę stać tu i stać, robić w pamięci zdjęcia. Przewodnik pogania mnie i idziemy już w stronę lasu. Witam wzrokiem każdy kwiat, każdy pień. Ptaki pozdrawiam uśmiechem. Jak tu pięknie.
Las przywitał mnie chłodnym uściskiem dłoni. Słońce gdzie niegdzie przedzierało się przez liście wielkich paproci. Panował zapach zieleni. Co i rusz drogę przebiegały mi małe płazy, nie zdające się zawracać na mnie uwagi. Pochłonięta nowym miejscem nie spostrzegłam zastawionej na niewielkie zwierzę pułapki. Gdyby nie szybka reakcja mojego przewodnika, miałabym stopę poranioną kamiennymi zębami. Postanawiam wrócić na ziemię i skupić się na przeszkodach przede mną. Lawirując pomiędzy kamieniami i paprociami dotarliśmy wreszcie do dużej wioski. Widok był bajkowy. Wszystko tętniło życiem. Małe dzieci bawiły się z małpkami, większe obrabiały skóry zwierząt, kobiety ucierały ziarna na mąkę, niektóre prały w pobliskiej rzece. Chaty z gliny i trawy ogrzane przez popołudniowe słońce mieniły się czerwienią i błękitem wymalowanych na nich wzorów. W powietrzu unosił się słodki zapach owoców suszonych się na drewnianych prętach ustawionych przy chatach, wybudowanych po pięć jedna przy drugiej. Usiadłam na placu czekając aż przewodnik poinstruuje mnie, co robić dalej. Nie siedziałam sama długo, odważniejsze dzieci podeszły do mnie blisko i z zaciekawieniem dotykały moich włosów i ubrania. Te mniej odważne stały onieśmielone z tyłu. Niektórzy z dorosłych ode razu zabrali swe pociechy ode mnie a inni krzątali się, każdy przy swoich zajęciach, obserwując mnie z daleka. Gdy nadeszła właściwa chwila poszliśmy pod chatę wodza. Solidnie zbudowana rzucała potężny cień na podążające za mną dzieci. Wtem młody, przystojny mężczyzna prężnym krokiem wyszedł nam na spotkanie. Większość młodych kobiet zwróciło głowy w naszą stronę. Niektóre z rumieńcem na twarzy, ukradkiem obserwowało każdy jego krok. Przeprowadził nas przez większą część wioski. Mężczyźni wydawali cichy okrzyk, gdy przechodził obok. Siedliśmy na plecionej macie, tuż obok suszących się owoców. Starsza kobieta podała nam sałatkę owocową, a przewodnik zainicjował rozmowę, której nie było końca. Zapowiadał się wspaniały dzień.
Moją uwagę przykuły oczy wodza. Ogromne, czarne, lśniące. Było w nich coś zagadkowego, jakaś tajemnica, która aż prosiła się o rozwiązanie. Wpatrzona w taniec kolorów na tęczówce zauważyłam w niej srebrne nici, tworzące skomplikowaną sieć połączeń. Wchodziły też na źrenicę. Spytałam wodza, czy ma problemy ze wzrokiem. Odparł, że wszyscy z jego plemienia mają takie oczy, z pokolenia w pokolenie. Bolą, gdy patrzy się pod słońce, a srebrne nici przeszkadzają w mroku zacierając obraz. Ale widocznie tak ma być, skoro tacy zostali stworzeni. Odparłam, że to nie jest normalne i że mogę im pomóc sprowadzając lekarza. Odmówił. On sam najlepiej zaopiekuje się swoim ludem, jak to stwierdził zezłoszczony wstając z maty. Dalsza rozmowa nie doprowadziła do porozumienia. Piękny ślepiec stał niewzruszenie dając do zrozumienia, że nadszedł czas naszego powrotu. Stojąc na środku wioski w silnym południowym słońcu dotarło do mnie, że pomóc im nie będzie łatwo. Nawet bardzo trudno. Zrezygnowana pożegnałam się, obiecując sobie w duchu, że jeszcze tu wrócę.
Siedząc w białej łódce, oparta brodą o kolana, przeglądałam w pamięci obrazy miejsca i ludzi, których właśnie spotkałam. Radość z przebywania w tak zachwycająco pięknym miejscu została przykryta grubym kocem przygnębienia. Morze zrobiło się niespokojne jakby chciało przepędzić nas jak najdalej od wyspy. Silnik pracując na najwyższych obrotach zostawiał za sobą ślad białej piany, która zaraz została rozmywana przez nacierające fale. Ostatni ślad po mojej przygodzie.
Paula
Posłowie, hmm.. ok. Oto ono:
„Każdy z nas jest wyspą. Zamieszkują ją z nami ci, którym na to pozwolimy. Niektóre z tych wysp zamieszkiwane są przez pięknych ludzi. Szlachetnych, pomocnych, chcących zmieniać świat w jakim żyją. Niestety w większości przypadków są to także ludzie ślepi, ulepieni z łupin orzecha, do których nie da się dotrzeć. Są to ludzie „uczuleni” na światło, prawdę, ewangelię. Czują, że są „chorzy”, a jednak boją się zmiany. Nazywam ich ślepcami, bo nie widzą rzeczy, które ja jako Boże dziecko widzę na co dzień. Są to ludzie z łupin orzecha, bo choć uderzasz nimi o zmiemię, oni nie pękają. Ale moja bohaterka nie odpuści!”
Comments: Możliwość komentowania Człowiek z orzecha( z cyklu Pauli pisarskie co nieco) została wyłączona
Ja : nudno zrobiło się ostatnio, nic się nie dzieje. Dzień za dniem. Dzień za dniem mija.
Wszystko spowszedniało. Wszystko jest takie od tak, tak po prostu. On przygląda mi się lekko mrużąc oczy. Kąciki ust układają się w uśmiech. Chodzę w kółko, macham rękami z bezczynności. W dywanie wydeptuję ścieżkę. Zbieram myśli. Próbuję sama siebie przed sobą wytłumaczyć. Samą siebie zrozumieć. Czuję się winna, ale nie dopuszczam tej myśli do siebie.
Po chwili zbieram się w sobie i nie patrząc na niego, mówię : ciągle to samo. Ci sami ludzie, te same miejsca i te same twarze. Czy coś jeszcze mnie zaskoczy? Chcę czegoś nowego! Innego! Chcę przygody! Szukam odpowiednich słów. On przygląda mi się w ciszy, a we mnie wzbiera złość.
Nie muszę mu nic tłumaczyć. A jednak to robię. Jest lekko pochylony do przodu, w oczach ma ogień. Wiem co chce mi powiedzieć, więc odwracam głowę. Rozglądam się wokoło. Łapię głęboki oddech. Dopada mnie zniechęcenie. Czy to codzienność otula mnie chłodem? Staję w miejscu i wzrokiem błądzę po pokoju. Zegar tyka głośno, akurat dziś zachciało mu się odliczać czas wolniej. Zauważam listy miłosne. Kiedyś chłonęłam je jak zeschła ziemia wodę. Dziś – przykrywa je szara mgła zapomnienia. Złota zasłona opada z hukiem.
Szybko odwracam wzrok, by nie zauważył smutku malującego się na mojej twarzy. Zaciskam usta. Ze wstydu spuszczam głowę. Tęsknota owija mnie kocem. Chcę odwrócić się w jego stronę. Walczę ze sobą, dławię się niemym krzykiem. Za oknem ciemne chmury zataczają koło, deszcz tańczy na liściach. Drut kolczasty ściska mi serce, poczucie pustki wbija mi się głębiej i głębiej, niczym wielka szpila wbijana stalowym młotkiem. To miała być zwykła rozmowa, spotkanie po latach. Stary znajomy, dawne dzieje. Mogłoby się zdawać, niewinne.
Chcę mu wszystko opowiedzieć. Czuję, jak pocą mi się ręce. Waham się. Poczucie winy szyderczo uśmiecha się do mnie. Czuję się jak na karuzeli, łapię się za głowę. Gram na zwłokę. Czuję jego wzrok na sobie. Opadam bez sił na fotel. Cisza. Cisza. Słyszę tylko swój oddech. Cisza. Wstyd spływa łzami na podłogę. Kap. Kap. Przerwana tama. Słyszę tylko kap i kap, które odbija się echem w mojej głowie. A potem cisza. Cisza. Między nami.
Moja twarz w jego dłoniach. Moje łzy na jego ustach. Moja głowa w jego ramionach. Oddycham głośno. Łapię powietrze. Czuję się lekka. Zostałam uniewinniona.
Posłowie od autorki:
Walnę prosto z mostu że, relacja z Jezusem jest czymś jak relacja z
ukochanym mężczyzną i że zdrada nie koniecznie oznacza pójścia z kimś do
łóżka. Tego właśnie doświadczyłam. Oddałam serce czemuś innemu.
Zamknęłam drzwi przed Bogiem, a wpuściłam do serca stary, bezpieczny
świat sprzed nawrócenia. To chyba gorsze niż bałwochwalstwo, bo tam się
oddaje cześć, a tu zamknęłam serce – zresztą nie znam się. I jak w
każdym związku są chwile ogromnej radości, znudzenia i zmęczenia. Nie
chcę powiedzieć, że JAK ZWYKLE Jezus mi wybaczył i przyjął do siebie, bo
nie chcę by Jezus był odbierany jako osoba, która tylko wybacza i się
uśmiecha. Jezus jest kimś, kogo bolą nasze złe wybory, który tęskni i
może się wkurzyć na kogoś ktoś nas rani. Który jest wierny i oczekuje
wierności, tak jak mężczyzna oczekuje wierności od kobiety. Jezus jest
osobą, która pozwala mi odejść kiedy (aż boli kiedy to piszę) się znudzę
i wyczekuje mnie tak samo żarliwie, jak zakochani czekają na powrót
ukochanej osoby. Chcę powiedzieć, że obecność Jezusa w moim życiu była
czymś tak normalnym, że aż nie zauważalnym. Jak stare małżeństwo, które
wie o sobie już chyba wszystko i oddala się od siebie. Z tym wyjątkiem,
że On mną się nie znudził..i kiedy odsunęłam się od niego by wpuścić w
swe ramiona innego, on ze złamanym sercem patrzył na to kochając mnie
dalej. A kiedy trwałam w tym grzechu i nie zapowiadało się że wrócę, On
zawalczył o mnie. Poczułam motylki w brzuchu, tak jak mają zakochani.
Powiedział mi, ze nie ważne co zrobiłam, On chce mnie z powrotem, bo nie
może beze mnie żyć. Jezus powiedział do mnie „znamy się”. „Znasz mnie”.
„Nie mogę przestać Cię kochać”. „Nie zgadzam się na życie bez ciebie”.
Powinnam przepraszać Go na kolanach za to co Mu zrobiłam, a to On
przyszedł do mnie i powiedział, że chce byśmy byli razem. Taki jest
Jezus.
Paulina
Comments: Możliwość komentowania Z cylku Pauli pisarskie co nieco została wyłączona
Drążąc dalej temat Bożego Królestwa, którego cechami jest sprawiedliwość , radość i pokój w Duchu Świętym . Zobacz dziś pokój. Myślę, że jest czymś zupełnie nie wyjaśnionym z ludzkiego punktu widzenia, a towarem wielce poszukiwanym na „rynku duszy człowieka” . Bóg jest DAWCĄ pokoju do naszych serc, a nawet więcej to ON jest POKOJEM. I bardzo pragnie, byśmy pozwolili na panowanie Bożego POKOJU w naszych sercach i umyśle, bo wie , że Boży pokój pozwala nam mieć spokój w środku prób i przeciwności! Przychodzi on do nas przez duchowe udzielenie, przekazanie.
Boży ludzie żyjący w Starym Testamencie znali ten rodzaj pokoju, Adam i Ewa w nim się poruszali. Atmosfera Edenu była nim przepełniona. W księdze Sędziów czytamy o Gedeonie żyjącym w Izraelu, który stawiał czoła trudnym czasom, Midiańczycy najeżdżali Izraela( Sedziow 6) plądrowali i niszczyli zbiory każdego roku. Przez 7 lat Izrael doświadcza ubóstwa z powodu odstępstwa. W wielkiej desperacji lud Izraela woła do Boga o ratunek i pokój . Pytali się, jak pokój może do nas przyjść? Czy jest to możliwe, oczywiście bardziej mieli na myśli pokój zewnętrzny, bezpieczeństwo granic i plonów. W odpowiedzi , Bóg posyła anioła do Gedeona z powołaniem do wyratowania Izraela. To powołanie przychodzi mimo braku pozycji, siły, wpływu ze strony Gedeona. Jest najmłodszy z rodu Ojca, mało znaczący i też nie ma zbyt śmiałego charakteru… Gedeon zmaga się z Bogiem i zmaga się z sobą. Bóg posyła anioła, Gedeon składa ofiarę, która Bóg pochłania ogniem z nieba 6,21. Bóg do niego mówi Pokój z Tobą, nie bój się nie umrzesz. I tam po raz pierwszy Gedeon buduje ołtarza z kamieni (ku pamięci tego wydarzenia) i nazywa go Pan jest pokojem.
W jakich okolicznościach doświadcza On objawienia tego imienia Bożego? W chwili ubóstwa narodowego, w momencie osobistego trudnego, wymagającego wiary powołania. W czasie gdy w sposób naturalny pokoju doświadczać nie można! To imię Boże nie jest objawione w innych okolicznościach, ale właśnie w takich najbardziej niesprzyjających przyjściu odczucia pokoju.
Niezwykle mnie to inspiruję, iż Bóg daje nam znamiona swego Królestwa wbrew temu co dookoła nas, gdy tylko pójdziemy za nim i zaufamy mu wbrew tego co krzyczą okoliczności. Objawia aspekty swej natury, gdy naprawdę ich do życia własnego potrzebujemy.
Dawid , wiedział jak żyć w pokoju od Boga, znał drzwi do pokoju -Psalm 119, 165 Pokój pełny mają Ci, którzy kochają twój zakon, na niczym się nie potkną.
Dalej Izajasz 26, 3 rozwija temat : Temu którego umysł jest stały zachowujesz pokój, pokój mówię: bo tobie zaufał. Ufajcie po wsze czasu Panu, gdyż Pan jest skałą wieczną. On bowiem powala tych , którzy mieszkają wysoko, w mieści wyniosłym, poniża je aż do ziemi!
Czyli chodzenie Bożymi drogami, objawionymi w Słowie i ufanie Bogu, co do życia naszego przyciąga Boży pokój Shalom.
Historia Izraela opisuje odejście od Boga i utratę przez nich Bożego pokoju. Jednak Bóg szykuje ratunek jakim jest Mesjasz Jeszua, którego imię to KSIĄŻE POKOJU Izaj 9,6. Przychodzi na ziemie i płaci cenę za nasz powrót do miejsca pokoju (pokój to też pełnia – nic nie brakuje).
Na tym świecie jest inny, który nie daje pokoju. A Jezus mówi do nas: Jana 14:27 Pokój zostawiam Wam, pokój mój daję wam, nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka!
Dalej Paweł uczy nas: byśmy chodzili w tym Bożym pokoju. Filipian 4:7 -Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie.
W 1 Piotra 1,13 mowa jest o pewnej postawie przed Bogiem „okiełzajcie umysły wasze” , złóżcie sprawy przed Bogiem . Z greckiego zakaszcie szatę umysłu, nasz umysł jest jak luźna szata, falująca jak chce. Gdybyś biegł z taką niezakasaną szatą, to byś się o nią potknął, a luźny umysł jest jak luźna szata, jest polem gry diabła, gdy go nie kontrolujemy. Natomiast, gdy oddajemy sprawy Bogu i myślimy o tym co prawdziwe, bo wiemy, że troszczy się o nas, zapraszamy Boży pokój.
Niech będzie Twoim działem każdego dnia, przecież jesteś w Królestwie!
Magda Broda
Comments: Możliwość komentowania Pan Pokojem Twoim -Jehovah Shalom została wyłączona
Czy zastanawiałaś się kiedyś czym jest Boże Królestwo, wiemy że jest tu, jest blisko nas. Pewnego dnia wierzący w Rzymie mieli spory dylemat co je reprezentuje i toczyli debatę na temat tego, co jeść, a czego nie jeść, utożsamiając z tymi czynnościami Boże Królestwo. Paweł obserwując to wszystko powiedziało do nich słuchajcie! Przecież Królestwo Niebios to nie pokarm ani napój, lecz sprawiedliwość i pokój i radość w Duchu Świętym , bo kto w tym służy Chrystusowi miły jest Bogu i przyjemny ludziom . (Rzymian 14,17-18). Bardzo konkretna odpowiedź , w czym leży sedno sprawy , Ci którzy są w Nim, w Jego Królestwie, mają radość, są prowadzeni pokojem w sercu, mają pewność usprawiedliwienia i czerpią z łaski, by żyć życiem prawym. Bogu to się bardzo podoba, a ludzie którzy są w kontakcie z takimi też z tego wielce korzystają.
Pomyślmy dziś więcej o RADOŚCI. Jeśli diabeł ją nam ukradnie to jest w stanie nas ograniczyć i zamknąć, nie pójdziemy do przodu , zabraknie nam tego czegoś z Ducha, co powoduje, że „napieramy” i okoliczności nie mogą nas ograniczyć. Dlatego Paweł powiedział do Filipian 3,1: Nadto bracia moi, radujcie się w Panu. Pisać do was jedno i to samo nie przykrzy mi się, dla was jest to ZABEZPIECZENIEM. Czyli posiadanie Bożej radości w sercu jest naszym zabezpieczeniem, środkiem niezawodnym, gwarancją uniknięcia niebezpieczeństwa. (Filp 3,1). Zabezpieczeniem przed czym? warto sobie zadać pytanie , odpowiada na to jasno Stary Testament mówiąc: Dlatego, że nie służyłeś Panu Bogu swemu w radości i w dobroci serca mając wszystkiego w bród, będziesz służył swoim nieprzyjaciołom, których Pan ześle na Ciebie w głodzie, w pragnieniu, w nagości i w niedostatku i włoży żelazne jarzmo na twój kark.( V Moj 28,47-48). Jest tu mowa o bardzo konkretnym wyborze, który leży przed każdym z nas. Albo pielęgnować będziemy wdzięczność i z tego płynącą radość z powodu bożej wielkiej dobroci, albo pójdziemy drogą odwrotną czego skutkiem będą opresje , depresje , beznadzieja, strachy leki i obawy. Diabeł dokładnie wie jak potężną bronią jest radość w twoim sercu i jeśli może ci ją wykraść i dać coś złego z zamian za nią to poniesie wszelki wysiłek, by to zrobić. SŁODYCZ NASZEGO ŻYCIA JEST Z RADOŚCI Z PANA.
JAK CHODZIĆ W RADOŚCI:
1/ radość jest nastawieniem, które wybierasz. Ty decydujesz o tym jak atmosfera jest wokoło twej osoby, nawet jeśli przechodzisz przez trudny czas. Zobaczmy, co mówi Jakub do nas : Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, gdy rozmaite próby przechodzicie, (przychodzą na was różne doświadczenia) wiedząc, że doświadczenie wiary sprawia wytrwałość, a ona prowadzi do wszelkiego dzieła doskonałego… (Jakuba 1,2-4) Tak na prawdę, to każda z nas codziennie dokonuje wyboru jakie ma nastawienia w swoim sercu. Ja bardzo nie chcę żyć jak jo-jo, góra i dół, nie chce być w radości tylko wtedy, gdy ludzie wokoło mnie w niej chodzą lub gdy okoliczności są sprzyjające. Często gdy idę do restauracji szczególnie w obcym kraju i nie wiem za bardzo, co by zjeść, biorę menu w ręce, ale od razu pytam się osoby obok mnie: A ty co bierzesz? Po czym często decyduję tak jak ta osoba. Ktoś inny dokonuje wyboru mego posiłku na co pozwalam . Ale tak nie ma być, co do twego życia, nie pozwól innym, by wybrali za ciebie twe nastawienie. Paweł i Sylas w więzieniu wybrali radość (chwałę i uwielbienie dla Boga), nie obrazili się na Niego, ale się radowali i coś niezwykłego dalej się stało. To był ich osobisty wybór! Wskutek tego wyboru cała rodzina została zbawiona, popłynęło życie.
2/radość jest darem, jest częścią Królestwa
Często myślę o tym wersecie z Biblii -Jana 15,11- Jezus mówi, aby radość moja była w was i aby radość moja była zupełna. Wskazuje na to, że w radości możemy się rozwijać, że są większe poziomy w tym temacie. Ludzie generalnie wszędzie jej szukają. Mylą ją też ze szczęściem, które jest warunkowe np. dostałam samochód jestem szczęśliwa, zepsuł się jestem nieszczęśliwa. Radość jest niezależna od tego, co wokoło nas się dzieje. Jest darem od Boga, o który możesz PROSIĆ.
Psalm 4,8-9 Wlałeś w serce me większą radość, niż gdy się ma obfitość zboża i wina, spokojnie się ułożę i zasnę, bo Ty sam Panie sprawisz, że bezpiecznie mieszkam , czynisz większą radość w sercu moim… Mowa jest o darze , który Dawid otrzymał, przygląda się mu i nim rozkoszuje .
3/ radość jest lekarstwem
Zobaczmy na wersety poniżej z mądrej księgi:
Przyp 15,15 Człowiek wesołego usposobienia ma ustawiczną ucztę
Przyp 15,13 Radosne serce rozwesela oblicze
Przyp 17,22 Wesołe serce jest najlepszym lekarstwem, lecz przygnębiony duch wysusza ciało.
4/W radości Bożej jest uwalniana siła (moc Boża)
Czytamy w księdze Nehemiasza ( 8,10) gdy odbudowano mur i Ezdrasz czytał z księgi zakonu, ludzie słuchali i zaczęli płakać, na co liderzy Nehemiasz i Ezdrasz powiedzieli dzień ten jest dniem poświęconym Panu, nie smućcie się , ale radujcie, bo radość w Panu jest wasza OSTOJĄ (siłą, mocą). Dobre rzeczy się wydarzyły mieli to świętować, ponieważ uwalniała się siła Boża w ich życiu.
Jak bardzo potrzebujemy tej siły!
Cały Psalm 149 mówi o mocy radości i namaszczeniu do walki duchowej jakie ona uwalnia nad nami: Niech w ustach ich będzie uwielbienie Boga, a miecz obosieczny w ich ręku.
Król Jechoszafat ( z 2 Kron 20) miał nie lada wyzwanie militarne, od Boga odebrał zdumiewającą strategię bitwy, wyjście na przedzie przed własną armią z radością, z uwielbieniem na ustach. Tak stawili czoła wrogowi, inwazji , Bóg dał im zwycięstwo i wrócili do Jerozolimy z radością.
5/Negatywne myślenie i mówienie uwalnia śmierć w naszym życiu. Z czasem okrada nas z radości , nasza fontanna życia wewnątrz wymiera. To jest tylko kwestia czasu. Ale gdy myślisz po Bożemu, myślisz pozytywnie, płynie namaszczenie Ducha i radość bulgocze w Tobie ?
Boże Królestwo to radość w Nim, nie jest niczym magicznym , zagadkowym, lecz relacją z Jezusem, z której wypływa owoc tego, kim On jest i przelewa się na nas.
Nie pozwól sobie na to, by jej Nie posiadać!
Magda Broda
Comments: Możliwość komentowania Czym jest Boże Królestwo? została wyłączona
7 dniowy plan modlitwy odnowy umysłu „Obal warownie i uchwyć swe dziedzictwo”. Myślę, iż jest pomocny w procesie bardzo ważnym dla każdej z nas , a mianowicie stawania się myśli Chrystusowej , po to abysmy ogarnęły naszym życiem Jego ziemie obiecaną przeznaczoną dla każdej z nas.
Dzień 1:
Przeczytaj i zapamiętaj 2 Kor10:3-6
Odpowiedz na pytania:
Czy jest dziedzina w której moje myśli wynoszą się ponad Słowo Boże?
Czy jest to dziedzina arogancji?
Czy moje pyszne kompleksy i brak poczucia bezpieczeństwa powstrzymują mnie przed otrzymaniem objawienia i mądrości, której potrzebuję, aby doświadczyć nowego wymiaru wolności?
Dzień 2:
Przypomnij sobie i walcz słowem proroczym. Zapamiętaj 1 Tym 1:18-20
Również przeczytaj 2 Mojż 23
Słowa i objawienie prorocze powinno wywołać w nas myślenie nie tylko sięgające przyszłości, ale dotyczące dnia dzisiejszego. Objawienie prorocze nigdy nie będzie stało w przeciwieństwie do Słowa Bożego, a prorocze słowo z Bożego serca dla nas na dzisiaj pomaga nam pokonać wrogów. Czytając słowo prorocze poniżej zadaj sobie następujące pytania:
Jakie to słowo ma zastosowanie w mojej sytuacji?
Czy prosperuję?
Na jakie sposoby wróg kradnie ode mnie?
Czy rozpoznaję pomoc/ obecność aniołów w moim życiu?
Czy przeciwstawiam się wrogowi?
„ Nie polegaj na własnym rozumie, gdy myślisz o obietnicy, o którą wierzysz i konflikcie, w który jesteś zaangażowany. Wkładam w ciebie „prawo łupu/ zdobyczy” co spowoduje, że będziesz mógł zarządzać/ panować w dziedzinie którą ci daję. Dałem ci wiele cennych skarbów na ten nowy sezon. Pozwól mi przekierować to, o co się modlisz , co w efekcie pokieruje twoimi krokami na nowej drodze, którą masz iść. Na tej drodze są skarby, którymi masz napełnić swój skarbiec na nadchodzący sezon. To jest czas, abyś powiedział „ Tak będę zarządzał zdobyczą/ łupem który Bóg mi powierzy” Wyciągnij ręce przede mną, a pokażę ci czego mają się one chwycić. Są zasoby ( zaopatrzenie) których nie widzisz. Pokaże ci jak sięgnąć po te zasoby, które pomnożą się i pomogą zabezpieczyć twoją przyszłość. Dla niektórych będzie to jak klamka u drzwi, dla innych jak lewarek/ dźwignia, dla innych jak klucz. Oczekuj i obserwuj aż zobaczysz to co mam dla ciebie.
W tym sezonie, gdzie wiele rzeczy się trzęsie,sprawię że zrzucisz z siebie niewiarę która się wkradła , będzie to czas oczyszczenia. To będzie Boży czas oczyszczenia, detoxu. Wielu z was odkryje, że zmienia się wasz sposób odżywiania. Wielu z was odkryje, że myśli , którymi mieliście zgadzały się z planem wroga. Oczyszczę was z krytycznego, narzekającego ducha niewiary.
Posyłam wam pomoc anielską. Posyłam tych, o których nie wiedzieliście, aby wam towarzyszyli. Posyłam wam pomoc, aby iść do przodu, aby zmieniać się, aby wejść. To jest początek bożego czasu zmiany i odbudowy. Obserwujcie. Wróg zaplanował , aby was przemóc ale ja zdepczę jego rękę. Obserwuj, wyglądaj ze mną. To jest czas, w którym zajmiesz swoją nową pozycję, którą ci wskażę. Dlatego, że następuje zmiana pory, czasów. Sprawię, że mój lud przejdzie przez barykady na ich drodze. Więc wyglądaj ze mną i zobaczysz, gdzie zająć swoje miejsce w nadchodzącym sezonie. Oczekuj, aniołowie przyjdą, aby pomóc ci powstać i powiedzieć- „ Dajcie mi mój dział, moje obszar! Bo to Bóg mi go przeznaczył!”
Dzień 3:
Przeczytaj Rzymian 6 i zapamiętaj werset 14.
Czy jest dziedzina w twoim życiu, która nad tobą panuje? W ten sposób możesz dojrzeć warownie w swoim życiu. Proces myślowy połączony z tą warownią musi być rozpoznany i zniszczony. Bądź świadomy tego, że może to być zranienie w emocjach, które to spowodowało.
Poproś Pana o łaskę, aby zwyciężyć. Teraz przeczytaj Rzymian 7.
Dzień 4:
Przeczytaj Rzymian 8. Wiedz, że możesz zwyciężyć nad potępiającymi myślami, którę próbują cię powalić z miejsca zwycięstwa.
Zapamiętaj wersety 6-8
Dzień 5.:
Zacząłeś dzień prostą myślą. Schwytaj ją i rozważaj Izajasza 55:8 przeczytaj Psalm 94. Zapamiętaj Łukasza 21:19 Przeczytaj Mateusza 14.
Pan nauczy ciebie jak chodzić w pomnożeniu w nowy sposób! On mówi „ To jest twój czas aby powstać i okiełznać swoją dusze. Jeśli swoją duszę weźmiesz w ryzy wtedy sprawię, że wejdziesz w posiadanie swojego działu, obszaru wpływu” Powiesz „To jest mój dział, niech zostanie odbudowany i oddany”
Więc okiełznaj tą myśl, a wtedy ja pokieruje wszystkim, co robisz. W procesie wchodzenia w posiadanie tego co mam dla ciebie wiele się pogmatwało. Czas na uproszczenie. Zacznij od jednej myśli, a potem rób to samo z innymi. Nie pozwalaj im sobą rządzic. A ja sprawię, że wejdziesz w posiadanie zdobyczy/ łupu od wroga. Uczę się pomnożenia! Weź w posiadanie swój dział, sferę. Są dary w tobie, których nigdy nie pozwoliłeś mi wzbudzić i pomnożyć. Wiedz, że Pan może dać ci zdolność odzyskania ziemi, którą utraciłeś.
Dzień 6:
Przeczytaj Mateusza 9:27-31 Odpowiedz na pytanie w wersecie 28. Usłysz jak Jezus mówi do ciebie „Czy nie wierzysz że mogę to zrobić?”
Przeczytaj Efezjan 4:1 Koryntian 12 i Rzmian12. Ze względu na swoje słabości i braku poczucia wartości mówiłeś „ Mój dar nie jest taki jaki powinien być, dlatego będę polegał na innych” Poproś Pana, aby pokazał ci jak bardzo obdarowany jesteś naprawdę. Zrób sobie listę. Bądź gotowy, aby pomodlić się z kimś w nowy sposób, wiedz że Bóg jest w stanie rozwinąć obdarowanie, które w ciebie włożył.
Dzień 7:
Przeczytaj Jozuego rozdziały 5-7
Pozwól, aby Bóg obrzezał twoje serce. Kilka razy przeczytaj te rozdziały. Zobacz jak Duch Boży daje ci strategię na to jak wejść w ten nowy sezon. Czekaj, ucisz się, słuchaj, idź na przód. Stań naprzeciw warowni , która chce ciebie zatrzymać od wzięcia swojej obietnicy. Okrąż to co do ciebie należy, zrób to 7 razy i usłysz co mówi do ciebie Pan : „ Daję ci dostęp do twoje przyszłości. Okrążysz swój dział, okrążysz to co wydawało się nie do zdobycia i będziesz oglądał jak upada. Ja pokieruję planem twojego odnowienia i odbudowy. Sprawię, że okrążysz to na czym położył wróg rękę, aby tam rządzić.
Zrozum to co się wydarzyło w Ai. Nie trzymaj się niczego co jest stare. Oddaj swoje zwycięstwo Jemu. Jerycho było ofiarą pierwocin. Oddaj Panu taką ofiarę i nazwij ją „ NIEOGRANICZONY DOSTĘP”Idź na przód, bądź cierpliwy, oczekuj strategii, z radością w sercu, że Pan zabezpieczy dział, który ci dał.
Opracował: Chuch D Pierce
Tłuamczenie: Bożena Płaza
Comments: Możliwość komentowania 7 dniowy plan modlitwy odnowy umysłu: została wyłączona
Siedem Bożych imion to: Pan, który zaopatruje, Pan, który JEST, uzdrowiciel, pasterz, pokój, zwycięstwo, sprawiedliwość. Wszystkie te imiona odnoszą się do relacji Boga z człowiekiem i przynoszą objawienie jego natury oraz działanie wobec nas.
Pan jest pasterzem moim przynosi prawdę, że z NIM niczego mi nie brakuje i nie braknie, że On zaopatruje mnie we wszelkie potrzeby.
W ogrodzie Eden, przed upadkiem, było wszystko: relacja z Bogiem, właściwe relacje między ludźmi, Bóg, który się z nimi przechadzał, boża obecność… Życie pełne, umocnione, wolne od niewoli grzechu, od niewoli pragnień i pożądania, wolne od braku i niedostatku w sferze emocji, zarówno fizycznej, jak i duchowej. Dziś historia ludzkości, niestety, wygląda inaczej – żyjemy w miejscu braku.
Gdy znajdujesz Boga, Jezusa, znajdujesz również pasterza – tego, który się Tobą zajmie. Od tej pory nie będziesz opiekował się sam sobą, bo masz pasterza, który poprowadzi Cię do miejsca nasycenia, do miejsca pokoju. Wiesz już, że to On Ciebie prowadzi, nie ty siebie, ani diabeł, ani okoliczności życia – Twój pasterz jest ponad nimi.
Psalm 23 mówi: „Na niwach zielonych pasie mnie…” Na pastwiskach zielonych, na trawach zielonych On pasie mnie, On mnie przymusza, żebym się na nich położył, przynagla, żebym sobie na nich usiadł.
Dlaczego tak trudno jest nam położyć się na trawach zielonych i odpocząć w Bogu? Jesteśmy tak bardzo zabiegani, budujemy nasze życie i służbę, a On pragnie po prostu posilić nas swoim Słowem i swoją osobą.
Lecz takie leżenie i świadomość bycia w bożej obecności jest dla nas trudna. Wielekroć nie potrafimy odróżnić odpoczywania od lenistwa. Wówczas przychodzi nasz wróg faraon, mistrz z Egiptu i mówi: „co tak siedzisz, do pracy, wytwarzaj cegły z gliny”. Pojawia się wtedy potępienie, a Bóg chce przecież prowadzić cię nad wody spokojne, po to, żebyś mógł odpocząć. Tłumacząc z języka hebrajskiego – są to wody bezpieczne! Owce mają tendencję biec w kierunku różnych wód: płynących, porywistych, niebezpiecznych, pełnych drapieżników i pasożytów.
Pasterz Bóg, dokonuje wyboru wód i prowadzi nas do tej właściwej wody – bezpiecznej dla nas. Woda ta ma swoje źródło w Bogu! On chce nas chronić przed wodami niepotrzebnymi, niebezpieczeństwami, drapieżnikami naszej duszy, takimi jak potępienie, pycha, niezależność.
Obietnica zamieszkania w domu Pana przez długie dni, nie dotyczy tego, co będzie dziać się po śmierci – jak potocznie się myśli. Bo czym jest życie wieczne?: „Aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga” (Jan 17, 3)… Ażeby dni nasze były tu na ziemi pełne, wydłużone, obfite w poznanie Boga.
Diabeł kradnie nam czas, sprawia, że dni są krótkie, czas przecieka nam przez palce lub dni się wloką bez treści. Bóg ma dla nas jako pasterz dni pełne i długie. Czy miałeś kiedyś doświadczenie pełnego dnia? Gdy kładziesz się wieczorem i jesteś nasycony Bogiem i tego, co się w tym dniu wydarzyło? To jest serce pasterza!
Twój kij i laska pasterska są mi pokrzepieniem. Kij i laska u pasterza są źródłem jego autorytetu, narzędziami sprawowania władzy. Ciekawe jest, że z tych narzędzi autorytetu pasterza, płynie dla owiec bezpieczeństwo.
Imię Boże – Ja jestem pasterzem – występuje w Biblii około 80 razy. Oznacza ono – ten, który karmi, przewodzi stadu, towarzyszy, zachowuje, jest zarazem pastorem jak i przyjacielem.
Ewangelia Jana, werset 10. jeszcze dogłębniej komentuje Psalm 23, bowiem tu Jezus nazywa się dobrym pasterzem, który oddaje swoje życie za owce. W tym fragmencie Jezus mówi o swej śmierci za nas i o odkupieniu: „Moje owce słuchają mego głosu, ja je znam i idą za mną, ja daję im życie wieczne, dlatego nigdy nie zginą i nikt nie wyrwie ich z ręki mojej” (w. 28). Masz pasterza, który ani na chwilę nie oddalił się od twoich problemów, ale wszedł w nie i rozwiązał twój zasadniczy problem zagubienia duchowego. Jest to pasterz, który nie ucieka, ale wychodzi naprzeciw tobie i uwalnia. Gdy będziemy mieć tego świadomość, wówczas pójdziemy za nim, ale nie tak jak syn marnotrawny, który zażądał rozwodu, separacji i powiedział sam sobie „teraz popasterzuję sobie”, czy jego starszy brat, który tak naprawdę nigdy nie wierzył w serce Pasterza dla siebie!
Jezus pragnie, abyś uwierzył w jego intencje i zamiary wobec ciebie. A te intencje są nam przecież znane. Paweł opisuje Jezusa jako wielkiego pasterza owiec: „A Bóg pokoju, który przez krew przymierza wywiódł spośród umarłych wielkiego pasterza owiec, Pana naszego Jezusa, niech was wyposaży we wszystko dobre, abyście spełniali wolę jego, sprawując w nas to co miłe w oczach jego” (Hebr. 13, 20).
„Byliście bowiem zbłąkani jak owce lecz teraz nawróciliście się do pasterza i stróża dusz waszych” (1 Piotr 2, 25).
To objawienie jest zasadnicze, abyś dał mu się prowadzić… Nawet, gdy przechodzę przez ciemną dolinę lub będę musiała stąpić do otchłani bez światła, nie ulęknę się niczego, bo Ty Panie jesteś przy mnie ze swoim autorytetem, kijem i laską, który daje mi bezpieczeństwo. W tych trudnych miejscach płynie nade mną Twoje namaszczenie, a kielich przelewa się.
Prawdziwie Jezus jest naszym pasterzem.
Magda Broda
Comments: Możliwość komentowania Pan moim pasterzem została wyłączona
W Bożych imionach widzimy Boży charakter, dlatego osobiście tak bardzo lubię je studiować.
PAN ZAOPATRUJE-pierwszy raz to imię Boże jest objawione w Gen 22, 1-19 w.14, gdzie czytamy stwierdzenie,, na górze Pana jest zaopatrzenie”.
Abraham nazwał to miejsce,, Pan Zaopatruje”. Było to miejsce jego wielkiego testu, tam Bóg polecił mu złożyć w ofierze swego jedynego syna, syna obietnicy. Z niego miał się wywodzić naród wybrany a potem również Mesjasz. Gdy Abraham jest już gotowy by być posłusznym Bogu i złożyć syna w ofierze na górze Moria, anioł woła z nieba Abrahamie nie podnoś ręki na chłopca nie czyń mu nic, oto teraz wiem, że boisz się Boga, bo nie wzbraniałeś ofiarować swego jedynego syna.
Gdy o tym myślałam zauważyłam, że imię Boże jest objawione Abrahamowi w bardzo trudnej sytuacji, podczas wielkiego wyzwania, z którym myślę w ogóle trudno jest nam się utożsamić. To, co przeszedł Abraham nie było tylko testem wiary, ale proroczym spełnieniem tego, co się miało wydarzyć. Jezus umiera na Górze, na Golgocie, a jego śmierć dla nas jest zaopatrzeniem…. Na górze Pana jest zaopatrzenie!
Kluczem do uwolnienia Bożego zaopatrzenie jest tu przejście przez proces śmierci- Jana 12, 24 – jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje, lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje.
Proces dochodzenia do bożego zaopatrzenia dla Abrahama, to widzenie Boga. Abraham zapewnia syna swego- Bóg nas zaopatrzy. To słowo zaopatrzy z hebrajskiego oznacza BOG WIDZI., a w.14 inne tłumaczenie BÓG STALE WIDZI! Czyli stwierdza dalej, na tym miejscu, Pan będzie widzialny, zobaczymy go i tam w bożej obecności będzie zaopatrzenie dla nas.
BOG WIDZI= BOG ZAOPATRUJE z hebrajskiego.
ELIASZ (1 Król 17, 1-9) stawia pytanie, gdzie jest moje zaopatrzenie i odkrywa, że potrzebne jest prowadzenie Pana, by sięgnąć po Jego zaopatrzenie. Bóg musi go do niego doprowadzić. Trzy lata bez deszczu w Izraelu, okres totalnej suszy. Bóg doprowadza Eliasza do miejsca zaopatrzenia do potoku Kerit by z niego pił jedzenie, chleb donoszą mu kruki. Woda się w końcu wyczerpuje i potrzebne jest kolejne zaopatrzenie. Bóg nakazuje wówczas pewnej wdowie, by go żywiła, co jest ciekawe wybiera wdowę, która sama nie ma nic. Jej posłuszeństwie Bogu uwalnia dla niej samej zaopatrzenie – werset 16, mąka w garnku nie wyczerpała się, oliwy w bańce nie zabrakło. Szukajmy Pana, bo w Nim jest nasze zaopatrzenie w różnych sezonach życia.
Oby to objawienie zakorzeniło się w sercu naszym, nasz Bóg na pewno wszystko widzi, my musimy zobaczyć Jego, na górze Pana jest zaopatrzenie dla każdej naszej sytuacji i trudności, dlatego wznieś swój wzrok w górę skąd twa pomoc nadjedzie.
P.S Filipian 4:19 Bóg zaspokoi wszelką potrzebę wasza, według bogactwa swego w chwale w Chrystusie Jezusie.
Magda Broda
Comments: Możliwość komentowania Bóg zaopatruje została wyłączona
Sue Clark jest niezwykłą kobietą, ma niesamowity dar rozeznania, dar od Boga dzięki któremu wielu ludzi ma siłę by odbudować swoje życie i ruszyć z odwagą do przodu, wiedząc, że są wolni od nieraz traumatycznej przeszłości. Ja sama zawdzięczam jej wiele. Będzie Ona naszym mówcą na najbliższej konferencji, zapraszamy cię serdecznie.
Iza. C
Odbudowanie serca
Bóg pragnie widzieć Twoje serce podniesionym. Wszyscy wiemy, jaka była misja Jezusa – jest ona opisana w księdze Izajasza 61. Jezus chciał widzieć ludzi odbudowanymi i pragnie tego w dalszym ciągu. Wiemy, że Kościół nie może poprawnie funkcjonować ze zranionymi żołnierzami.
Psalm 147, 3 mówi: On uzdrawia tych, których serce jest złamane i zawiązuje ich rany. Diabeł również dobrze zna tę prawdę. Wie, że Kościół jest nie efektywny ze złamanymi sercami, dlatego chce trzymać nas w opresji.
Bóg pragnie, żebyśmy mieli czyste ręce i dłonie, ale też odbudowane serca. Inaczej nie możemy mu służyć poprawnie. Musimy być wolni od uczynków ciała i pozwolić, by uzdrowienie dotknęło naszych serc, tak abyśmy prawdziwie mogli pomagać innym.
Słowa z księgi Izajasza 61, obiecują wolność dla więźniów. Gdy nasze serca zostaną uzdrowione, wówczas będziemy mogli odkryć naszą prawdziwą tożsamość. Ale nie tą tożsamość, którą nałożył na nas świat, i nie tą, którą rodzice w nas ukształtowali. Nie taką również, o którą diabeł ciebie oskarża… Ale tożsamość, która została Ci przypisana przez Boga, jeszcze przed założeniem świata. On Ciebie znał w łonie twojej matki. Wtedy gdy przyjmujesz Jezusa, On daje ci nowe życie. Dostajesz Jego DNA. Ale wciąż to nie wszystko, gdyż nadal pozostaje do wykonania praca, ponieważ jest pewien śmietnik w tobie, który musi zostać wyrzucony. Będziesz mógł stawać się coraz bardziej podobny do Chrystusa, dzień po dniu, gdy Duch Boży będzie działał w tobie. Nie ma niczego bardziej uwalniającego, niż stanie się osobą taką, jaką stworzył cię Bóg.
Być wolnym od kłamstw, które zostały o tobie wypowiedziane, wolnym od zranień, których doświadczyłeś w przeszłości, wolnym od opinii ludzi, oczekiwań i uprzedzeń… To właśnie znaczy być osobą emocjonalnie zdrową, czyli osobą, która przyjęła uzdrowienie wewnętrzne.
Będąc już uzdrowionym, możesz być sobą, bez poczucia winy. Możesz wypełnić boży cel dla ciebie, twojej rodziny, w miejscu pracy i w kościele. Możesz nawet przynieść wolność innym!
Jak serce ulega złamaniu?
Świat podczas naszego życia, łamie nas na wiele różnych sposobów. Od wczesnego dzieciństwa wymagamy dyscypliny, ale jak często zdarza się nam, że doświadczamy jej w miłości i trosce?
Do naszych uszu wciąż docierało, że jesteśmy głupi, beznadziejni, niedobrzy, leniwi. Być może w tych oskarżeniach jest ziarenko prawdy, lecz mimo wszystko wciąż są to oskarżenia, które ranią i niszczą. Większość z nas pochodzi z dysfunkcjonalnych rodzin, ponieważ żyjemy w upadłym świecie. Jako dzieci nie mamy okazji ku uzdrowieniu wewnętrznemu. Dzieci nie wiedzą jak oddać swój ból Bogu, dlatego BUDUJĄ MECHANIZMY OBRONNE! Uzdrowienie samego siebie nie działa, bo tylko Jezus może nas uzdrowić.
Słowo TRAUMA jest często używane w służbie uzdrowienia wewnętrznego. W terminologii medycznej, trauma jest rezultatem fizycznej rany, szoku, wypadku. W tej służbie określa BOLESNE, EMOCJONALNE PRZEŻYCIE, czy też szok, który ma trwały skutek.
JAKIEGO RODZAJU TRAUMA MOŻE ZŁAMAĆ SERCE CZŁOWIEKOWI?
PRZYKŁADY:
1 aborcja
2 gwałt
3 śmierć bliskiej osoby – nawet zwierzęcia
4 wypadek
5 rozwód
6 celowa obraza
7 okrucieństwo, odrzucenie.
To sposoby, przez które nasze emocje są ranione, nasze poczucie honoru jest niszczone. Często traumie towarzyszy zaskoczenie – nie spodziewamy się tych przeżyć, dlatego powiększa to traumę. Doświadczając jej, reagujemy w sposób emocjonalny. EMOCJA jest tak silna, że nie wiemy jak sobie z nią poradzić. Nie wiemy, gdzie mamy przechować to wspomnienie. Emocje same w sobie, są bardzo niebezpieczne i przydają intensywnego bólu, więc część naszego serca oddziela się po to, by stać się kontenerem, przechowującym tę emocję, traumę.
Podsumowanie
Trauma często doświadcza ludzi.
Ma tę właściwość, że bardzo nas rani. Może złamać nam serce i sprawić, że oddzielimy się od tego bólu, strachu, czy złości. Nasze serce może zostać złamane przez słowa, działania, zdradę, czy wypadek. Jakkolwiek to się dzieje, ma to wpływ na nas i ZMIENIA SPOSÓB ODNOSZENIA SIĘ DO BOGA, LUDZI, ŚWIATA I REAGOWANIA NA LUDZI, I BOGA.
Jedynie Jezus może przynieść uzdrowienie wewnętrzne z traum, jakich doświadczyliśmy. Jest lekarzem serc, dlatego dopuszczenie Go do nas, jest najlepszą i bezpieczną rzeczą dla naszego serca.
Nauczanie: Sue Clark, opracowała Magda Broda
Comments: Możliwość komentowania Odbudowanie serca została wyłączona
Odrzucenie to trudny temat, bardzo bliski mojemu życiu a szczególnie doświadczeniom młodości.
Przeczytałam dużo książek na ten temat, a jednak ciągle odkrywam, że gdy przychodzi trudny czas i dosięga mnie swoista słabość, czy też po prostu presja, wtedy to właśnie odrzucenie powraca ze zdwojoną siłą.
W liście do Rzym. 8. 31 czytamy:
„Jeśli Bóg jest z nami, któż może być przeciwko nam (kto może być naszym wrogiem), jeśli Bóg jest po naszej stronie”.
W tym miejscu możemy zadać sobie pytanie:
Jak często czujemy się tak, jakby świat „sprzysiągł się” przeciwko nam, jak często mamy wrażenie, jakby ludzie nas odrzucali? A do tego wszystkiego czasami wygląda to tak, jakby każda próba zmiany tego odczucia i tak nic nie zmieniała. Im bardziej z tym walczymy, tym bardziej nas to dopada. Dobrym wyjściem z tej sytuacji może być przyznanie się przed samym sobą, że odrzucenie jest moim problemem. Aczkolwiek myślę, że to nie wszystko. Potrzebujemy dać Bogu możliwość rozprawienia się z tym i to w czasie, który On sam nam wyznaczy. Biblia wyraźnie nam mówi, że powinniśmy zapomnieć o tym, co za nami. Do przeszłości warto więc wracać, wtedy gdy wyraźnie czujemy, że jest na to czas.
Eldredge w swojej książce „Pełnia Serca” pisze, że bardzo często w momencie bólu, który przeżywamy, dobrze jest pytać czy Duch Św., nie chce nas poprowadzić gdzieś dalej, do miejsc z przeszłości, które zamknęliśmy przed Bogiem dawno temu, o których zapomnieliśmy, a które czas już oczyścić, bo pozostawione w tym stanie, w przyszłości mogą nas kosztować o wiele więcej zranień a nawet doprowadzić do upadku.
Takich momentów działania odrzucenia które nadają się do oczyszczenia i uzdrowienia, jest wiele. Ja wymienię zaledwie kilka z nich.
Może robiłaś wszystko, żeby nie stracić kochanej osoby, lecz w końcu i tak przegrałaś… zostałaś porzucona, oszukana i wykorzystana. Czujesz gorycz i postanawiasz, że już nigdy NIKT cię tak nie skrzywdzi.
Może modliłaś się, składałaś obietnice, robiłaś wszystko, by bliska ci osoba nie umarła… ale mimo to, pewnego dnia po prostu ją straciłaś. Nie obce ci jest zatem uczucie samotności i opuszczenia przez kochaną osobę.
Może masz ukryty konflikt z kimś z rodziny, bo on jest zbyt szczery w wyrażaniu swoich poglądów, a ty nigdy nie śmiałaś mu się przeciwstawić.
A może twój szef zarzucił ci niedbalstwo w twojej pracy, a ty po prostu pewnych rzeczy nie przewidziałaś, choć oczywiście mogłaś.
Rzadko kto w takich sytuacjach, może nie odczuwać odrzucenia, szczególnie jeśli bardzo się starał i błędy które popełnił, niezrozumienie którego doświadczył, wynikały niemal wyłącznie ze złego rozpoznania sytuacji. A w dodatku nie dano mu możliwości wytłumaczenia się.
Tak więc, prędzej czy później, doświadczamy jakiejś formy odrzucenia. A potem szukamy sposobu, by ponownie nie zostać odrzuconym; próbujemy kontrolować sytuacje w okół nas, zjednywać sobie ludzi szczerością, by tylko nie zostać samym; nieustannie tłumaczymy się, kiedy coś zrobimy nie tak… i to nie dlatego, że nie widzimy swoich błędów i próbujemy zawalić winę na innych bo w rzeczywistości widzimy je większymi niż są robimy to wciąż z tego samego powodu, bardzo boimy się bólu odrzucenia.
Nie wiążemy się z nikim zbyt głęboko, no bo po co ponownie mamy czuć tą gorycz porzucenia.
Pamiętam, że w pewnych trudnych momentach mojego życia, nieustannie towarzyszył mi sen, w którym wychodzę za mąż za jakiegoś człowieka, obok stoi mój Marek… wiem, że go kocham, ale gdzieś w środku wolę wyjść za kogoś, kogo nie kocham, żeby gdy mnie kiedyś porzuci, nie bolało aż tak bardzo. Tak naprawdę ten sen ukazywał to, co chowała moja dusza – strach przed odrzuceniem.
Jakkolwiek, bez względu na to, jaki sposób radzenia sobie z odrzuceniem wybieramy, nie ma możliwości, żeby wszyscy nas lubili. Niektórzy mogą wręcz agresywnie nas nie cierpieć. Nie chodzi więc o rzeczy zewnętrzne takie jak: właściwe ułożenie relacji wokół nas, tak by się nie pomylić czy o właściwy dobór przyjaciół. Zawsze przecież może zdarzyć się, że nawet ktoś skrupulatnie wybrany odrzuci nas.
Nie ma też takiej osoby, która by lubiła być odrzucona, jednak możemy przejść przez odrzucenie i nie być zranionymi, szczególnie jeśli zrozumiemy, że Jezus również był odrzucony i potępiony. Pewnie sobie myślisz: owszem, tak, ale On był niewinny. Tak, to prawda, ale przecież stało się to po to, by winni (czyli my wszyscy) mogli wszelkie zranienia i ból, przynieść przed Jego tron.
Moja znajoma opowiadała mi pewną historię. Wszystko wydarzyło się w czasie, kiedy odeszła już od Boga. Pracowała wówczas w firmie, w której dopuściła się dwukrotnego przekrętu finansowego. Większość pracowników robiła to nagminnie, ją nakryto za drugim razem. Przyznała się, przeprosiła i straciła pracę. Mnie ta historia przeraziła, ona natomiast powiedziała: zrobiłam wszystko, by stanąć w prawdzie. Kiedy przyznałam się do winy poczułam, że choć jestem tak daleko od Jezusa, On wziął całe moje odrzucenie na siebie i resztę cierpienia było już cierpieniem niewinnego. A wtedy wszystko przestało się liczyć, chciałam być tylko blisko Niego.
Sytuacja, gdy doświadczamy złego, gdy doświadczamy odrzucenia, jest paralelna z jednym z epizodów we Władcy pierścieni: Frodo zraniony mieczem Mordoru, odczuwał ból – po pozornie zagojonej ranie – zawsze wtedy, gdy w pobliżu pojawiali się wysłannicy Mordoru, czyli wtedy, kiedy ponownie stykał się ze złem. Jedynym lekarstwem okazała się podróż do krainy Elfów. Podobnie my, którzy również odnieśliśmy rany w przeszłości, odzywające się, kiedy ponownie doświadczamy czegoś niedobrego. I czujemy się źle, bo ból, który przeżywamy teraz, jest niewspółmierny do sytuacji, której doświadczyliśmy. Przypomina nam to przeszłość, stare rany się otwierają.
Potrzebujemy lekarstwa jednak możemy je otrzymać dopiero udając się w podróż do królestwa Bożego. Zasadniczo nawet jeśli dostaniemy nasze uzdrowienie i lekarstwo, które nazywa się przebaczam i błogosławię, to i tak tylko zamieszkanie na zawsze pod osłoną Najwyższego, jest w stanie zniszczyć ból całkowicie.
Widzicie kochani, ostatnio byłam u lekarza i poprosiłam o środki przeciwzapalne na chorobę, na którą od lat tak samo mnie leczono. Jakie było moje zdziwienie, gdy powiedziano mi, że nie ma już potrzeby ich używania.
Najpierw leczymy 10 lat zaniedbań i szukamy tego, co bolało kiedyś i było prawdziwym powodem ciągłego rozstrajania się całego organizmu, aż ból który czujesz sam ustąpi. A teraz: kochana, jedz żelazo, bo masz anemię… i zrób wszystkie badania, we wnętrzu jest odpowiedź. Dobre – pomyślałam sobie – badania i żelazo na serce, układ oddechowy i inne. Jednak od razu dostałam objawienia. Jeśli odzywa się ból w naszej duszy, potrzebujemy udać się do tego, kto się na tym zna – do Jezusa. Duch Św. na pewno chętnie pokaże nam, czego nie załatwiliśmy w przeszłości i co teraz powoduje taki ból, i to niekoniecznie w miejscu, które wskazuje na przeżytą w przeszłości traumę.
Szczególnie my kobiety, powinnyśmy porzucić nasze domyślanie się: dlaczego tak boli, rozwarstwianie na drobne, łączenie faktów, które nigdy nie miały ze sobą nic wspólnego. Lepiej udać się do tego, kto zna prawdę, niż przejść przez 10 specjalistów i od każdego usłyszeć opinię, która na dodatek powiększy nasze wątpliwości i zamieszanie wokół całej sytuacji.
Ból zadany przez złego, szczególnie przy użyciu bliskich, jest strasznym doznaniem. Bez wątpliwości. Jest jednak taki werset, który mówi, że Bóg obraca wszystko ku dobremu. Potrzebujemy mu w tym zaufać, zwrócić się do niego, a nie żyć w obawie przed kolejnym bólem. Wiecie dobrze, że coś jest ujawniane, że ciemność jest ujawniana w naszym życiu, bo to jest to miejsce gdzie więzi nas diabeł. Nareszcie damy Bogu możliwość, by przyprowadził nas do miejsca, które ukrywaliśmy, przez które zrobił się cały ten rozgardiasz. I wtedy Pan po prostu powie: to mi oddaj, tego daj mi dotknąć, to potrzebujemy uzdrowić. Jeśli tego nie zrobimy teraz, to kiedyś może się to stać kamieniem zagłady w naszym życiu.
A ludzie? Chyba nigdy nie będziemy w stanie wszystkich uszczęśliwić powtórzę tu za moją przyjaciółką i należy z tego wyrosnąć.
Przypomina mi się historia prostytutki i sprawiedliwych ludzi żądających zgodnie z literą prawa ukamienowania jej, i odpowiedź Jezusa: kto z was jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamieniem.
Przecież była winna, naprawdę, więc dlaczego Jezus tak postąpił?
Może Jezus nie chciał wcale podobać się wszystkim, a znał prawdę ukrytą na dnie duszy tej kobiety.
A może miłosierdzie jednak powinno królować nad sądem? A przebaczenie powinno niszczyć wszelkie odrzucenie.
Kończąc, wierzę, że Pan ma dla każdego z nas modlitwę „skończonego idealisty”, której uczę się nieustannie w moim życiu:
Panie, nie mogę podobać się wszystkim. Wierzę jednak, że uzdrowiłeś to miejsce, które spowodowało ów ból w przeszłości, choć ciągle przeżywam każde odrzucenie. Wierzę w Twoją moc działającą w mojej duszy. Pragnę podobać się tylko Tobie i w tym względzie dołożę wszelkich starań, nie chcę też dłużej zabiegać, by podobać się ludziom, po prostu będę się starała ich kochać. Resztę oddaję w Twoje ręce.
Proszę Cię, obdarz mnie Twoją przychylnością i przychylnością innych. I dalej zmieniaj mnie na Twój obraz.
Nie pozwól mi też mieć serca zatrutego odrzuceniem i osądem wobec tych, którzy odrzucają. Daj mi serce, które jest pełne łaski i miłości, znające przez to prawdę i chodzące drogą sprawiedliwości.
Dziękuje Ci, Panie.
Iza C.
Comments: Możliwość komentowania Przeciwstaw się odrzuceniu już teraz została wyłączona
Boża przyszłość jest zawsze dobrą przyszłością. Ta, która Bożą nie jest, jedynie wygląda na dobrą. W ewangelii Jana (1:3-4) jest napisane, że: „wszystko co powstało, powstało przez słowo, a bez niego nic nie powstało /…/ w słowie Boga było życie”. Tak było i będzie. Bóg zaczyna swoją pracę w naszym życiu od pokazania albo objawienia nam przyszłości.
Bóg daje nam swoje słowa, by pokazać to, co nam przeznaczył
Czytałam ostatnio historię Abrama i Saraj (1Moj 17:5,15-16) i uzmysłowiłam sobie, jak trudne było dla nich to, że nie mieli potomka, które odziedziczyłoby to, co posiadali. Można ten stan porównać do braku perspektyw na przyszłość. To tak, jakby wszystko, co dostali od Boga miało być zmarnotrawione po ich śmierci z powodu braku dziedzica. Bóg wiedział, jak było to trudne. Dlatego zaczął od zmiany ich imion, nadając im w ten sposób właściwe przeznaczenie. Abraham i Sara. Gdy ktoś zwracał się do nich po imieniu, za każdym razem proroczo ogłaszał ich przyszłość, łamał strach, niepewność i przekleństwo (za jakie uważano bezpłodność) i zamieniał je w błogosławieństwo. Abraham miał być ojcem tysięcy pokoleń, bo takie znaczenie miało jego nowe imię, a imię Sara oznaczało „matka narodów i królów”.
Nowe imiona, nosiły w sobie prawdą o ich życiu i przyszłości. Bóg nie chciał by okoliczności, w których żyli, czyli niemożliwości, z którymi się zmagali, kształtowały ich przyszłość. Bóg wie, co nas boli, z czym się zmagamy i tu właśnie daje nam swoje słowa, zmieniając naszą przyszłość. Ciekawe jest to, co biblia mówi nam o owcach, które słuchają głosu pasterza i znają ten głos, a On woła je po imieniu (Jan 10:2). To niezwykłe, bo z tego fragmentu wynika, że Jezus woła nas po imieniu, które sam nam nadał.
Można powiedzieć, że woła nas według naszego przeznaczenia a nie według naszych upadków, pomyłek, potknięć.
Słowa są jak kontenery pełne ukrytej Bożej mocy lub jak kontenery pełne śmieci warto, więc uważać na to, co mówimy i czego słuchamy.
Z pewnością pilnowanie swojego języka polegające na wypowiadaniu słów, które nieraz totalnie przeczą otaczającej nas rzeczywistości tylko, dlatego, że są zgodne z bożą wolą to, co najmniej dziwaczny pomysł.
Biblia mówi nam jednak, że nie to, co wchodzi do człowieka to go kala a to, co z niego wychodzi. Czyli to, co mówimy może nadać lub zmieniać kierunek naszego życia. Wyzwalać błogosławieństwo i przekleństwo. Może więc warto mówić słowa dobre, jeśli mają wpływ na naszą przyszłość.
Słuchając słów pilnować swego serca i nie zgadzać się by pewne słowa działały nad naszym życiem szczególnie, jeśli czujemy, że ciągle powracająco nas wywołując przy tym zniechęcenie.
Nie chodzi tu jednak o pewne obaw wsłuchiwanie się w mówiącego.
A o powrót do charyzmatycznych zwyczajów, kiedy to większość z nas pytała się Pana, co on chce nam powiedzieć przez to spotkanie. Możemy też tu zastosować to, co biblia mówi o badaniu duchów i o tym, żeby nie każdemu duchowi( tu również ludzkiemu) wierzyć.
Władze poznawcze jak czytamy w biblii w skutek długiego używania są wyćwiczone, czym więcej korzystamy z nich tym łatwiej nam rozróżnić pomiędzy dobrem a złem, przesiać przez sito to, czego słuchamy i odnaleźć to, co Bóg faktycznie chce nam powiedzieć. Potrzebujemy ufać, że jesteśmy totalnie zanurzeni w Bożej obecności a Duch Święty wprowadza nas, (czyli objawia nam) wszelką prawdę, kiedy słuchamy.
Jeśli nie złapiemy luzu, będziemy spięci, podejrzliwi, nic nie weźmiemy z rozmowy, nie zmieni nas słuchane nauczanie, co więcej damy się okraść z tego, co może nas zmienić i to tylko z powodu naszych obaw. Co więcej możemy doświadczyć swoistego „cudu” słuchania i spotkanie potraktujemy, jako jedną wielką aluzję do części lub całości naszego życia.
Słuchajmy sercem, a wtedy słowa Ducha Świętego będą jak plaster miodu na każde zranienie i w końcu będziemy zdrowi.
Cóż bardziej proroczego odnośnie naszej przyszłości nam potrzeba?
W Izaj 43,1-4 czytamy: „Lecz teraz tak mówi Pan, który cię stworzył Jakubie i który cię ukształtował Izraelu. Nie bój się bom cię wykupił. Nazwałem cię twoim imieniem, moim jesteś”.
Bóg stworzył nas jak Jakuba i jak on jesteśmy: kochanymi kombinatorami, przestraszonymi kłamcami.
A teraz nas kształtuje tak jak kształtował Izraela, nadając nam imię według naszego przeznaczenia i kształtując nasz charakter.
I co więcej już za nas zapłacił wykupił nas od złej przyszłości. I do niego należymy.
Czy to nie jest dobra nowina?
Mam na Imię Izabela i to imię przysparzało mi zawsze trochę cierpienia i potępienia ze względu na bardzo negatywna postać biblijną, które je nosiła. Kiedyś pół żartem, pół serio opowiadałam o moich rozterkach pewnemu ewangeliście a wiecie, że oni mają dar do ogłaszania dobrej nowiny. Natychmiast mi przerwał i krzyknął: „to jeszcze nie wiesz, jakie znaczenie ma twoje imię. to Jezus Bell- Dzwon Jezusa.
Musi mieć czyste serce wysoko wisieć i wydawać mocny dźwięk nad całym miastem”.
Wszystko, co myślałam do tego momentu o proroczym znaczeniu mojego imienia legło w gruzach. Bo zrozumiałam to, co Bóg mi w jego słowach objawił.
Może i ty potrzebujesz zmienić swoje imię lub nadać mu nowe, prawdziwe znaczenie, bo stare znaczenie „Jakub” ci nie pasuje do twej przyszłości.
To nic, że ludzie mogą cię uznać za stetryczałego starca, albo zdziwaczałego młokosa, kiedy to zrobisz.
Lepiej utożsamić się z przyszłością. Niż ciągle tkwić w przeszłych porażkach i pomyłkach.
Potrzebujemy być ludźmi przełomów, odbudowującymi prastare mury tymi, którzy zwyciężają. Bo Bóg jest właśnie taki, bo ona właśnie tak nas nazwał. Potrzebujemy w proroczy sposób zobaczyć i uwierzyć w Boże przeznaczenie. A potem go ogłosić i przyjąć.
Iza. C (06.2008 Wiatrołap)
Comments: Możliwość komentowania God future is Good future została wyłączona
Stwarzając niebo i ziemię, Bóg wykazał się niezwykłą pomysłowością. W ten sposób wyraził swoją czułość. W 1 Moj. 1:20 czytamy, że „stworzył Bóg wielkie potwory i wszelkie żywe, ruchliwe istoty, którymi zaroiły się wody, według ich rodzajów, nadto wszelkie ptactwo skrzydlate według rodzajów jego”, natomiast w Rzym. 1:20 czytamy, że „niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem”.
Zatem aby było śmieszniej, Bóg stworzył „wielkie potwory” i „wszelkie ruchliwe istoty” – pływające, pełzające, skaczące, frunące, biegnące prosto lub zygzaczkiem. I to było dobre. Bo Boża czułość wyraża się właśnie w tym, że jeden na szczudłach, a drugi na króciutkich nóżkach lata. Jeden ptaszek podrygując ogonkiem, chyżo sobie skacze, a inny niczym marabut na jednej nodze stoi. Bogu podoba się świński ryjek. I cokolwiek o tym myślisz, On zachwycony jest profilem mrówkojada.
Patrząc na cudowną harmonię wśród różnorodności stworzenia widzimy, że mamy do czynienia z wielkim artystą. Oglądając cuda natury, możemy poznawać Jego charakter, a szczególnie – czułość. Widzimy też chwałę Bożą. Wyraża ją jedność w różnorodności.
Jako Boże dzieci pragniemy Bożej chwały. Wiemy, że Bóg przebywa w chwałach swojego ludu, toteż na naszych spotkaniach gramy, śpiewamy, uwielbiamy. Niestety, często zapominamy przy tym, że Boża chwała przejawia się w różnorodności stworzenia, czyli też w naszej różnorodności. Słowo Boże mówi, że różnorodność jest dobra. Dzięki Duchowi Świętemu możemy mieć jedność w różnorodności (1 Kor. 12:4-6).
Pomyśl, na czym polega cała frajda, kiedy zwiedzasz ZOO? Wyobraź sobie, że idziesz do ogrodu zoologicznego, patrzysz, a tam same borsuki. Nuda. Jednego borsuka zobaczysz i masz dość, bo to tak jakbyś wszystkie borsuki już widział.
Podobnie jest z Kościołem. Słowo mówi, że różne są służby i różne dary łaski. Różnimy się też między sobą – co innego nas porusza, inaczej się ubieramy, inaczej czeszemy, preferujemy inne style muzyczne. I to jest normalne.
Czułość w różnorodności
Bóg się cieszy, kiedy patrzy z góry i widzi, jak jeden fika koziołki, drugi główką kręci tak, że ta omal mu nie odpadnie, a trzeci tylko dostojnie się kiwa. Jest dobrze, jestem zadowolony – myśli Bóg. Bo gdzie Duch Pański, tam wolność.
A tu wchodzisz – pastor borsuczek, uwielbienie – borsuczki, w ławkach siedzą grzecznie borsuczki. Kolektę – a jakże – zbiera tłuściutki borsuczek! Rozglądasz się, szukając bratniej duszy, a tu żadnego ptaszka… O, dzięki Bogu, jakiś stary bocian pod ścianą stoi. Mrugasz więc do niego porozumiewawczo jednym okiem, ale on, nastroszony, bezradnie tylko zwiesza głowę. Oj, coś marnie on wygląda…
Innym razem wchodzisz do Kościoła, patrzysz po nogach, a tu same kopytka. Stukotu co niemiara. Wszyscy podskakują, galopują tam i z powrotem z wielką uciechą. Próbujesz robić podobnie, ale wychodzi to marnie, bo stopy masz lekkie, czteropalczaste. Onieśmielony rozglądasz się szukając podobnych łapek, a tu nic. Tylko jedne, gdzieś z tyłu, raciczki! Mina ci zrzedła, a oni cię pocieszają: „Nie przejmuj się! Zrobimy ci superchodaczki”!
Pamiętam świadectwo mężczyzny, który mówił, że pozostał w Kościele, bo w zespole uwielbiającym gitarzysta miał taką minę, jakby się śmiał z jakiegoś kawału. „Chciałbym usłyszeć ten kawał” – pomyślał mężczyzna i odtąd zaczął przychodzić na nabożeństwa systematycznie, bo w tym drugim człowieku zobaczył siebie.
Niestety czasami wydaje mi się, że w kościołach widzę wielką maszynkę do mielenia mięsa. Jedną stroną wciągani są do niej świeżo nawróceni, a drugą wypadają kotlety. Przypomina to teledysk grupy Pink Floyd o szkole produkującej taśmowo manekiny. Aż chciałoby się krzyknąć: „Pastorzy, zostawcie Boże dzieci w spokoju!”.
Chwała w różnorodności
Ktoś kiedyś zwrócił się do mojej przyjaciółki: „Ty nie jesteś z naszego Kościoła. U nas nie chodzą w spódnicach z falbanami”. Zwracamy uwagę na ubiór bardziej niż zdajemy sobie z tego sprawę. Ktoś może wydawać się dziwny, inny natomiast – całkiem do rzeczy. Od razu widzisz w nim dobry materiał na przyszłego lidera i snujesz plany. Po bliższym przyjrzeniu się tej ,,konkretnej” osobie, okazuje się jednak, że dobre wrażenie robią markowe ciuchy i gadżety, a poza nimi pustką zionie. A tymczasem Jezus mówi: ,,Nie sądźcie według widzenia swoich oczu. Nie czyńcie względu na osobę, Ja jestem Pan”.
Ale nie tylko ubiór robi na nas wrażenie. Jesteśmy też skłonni docenić tych, którzy przypominają nam nas samych. Widziałam flegmatyków, którzy pracowali usilnie nad cholerykami, by zmienić ich temperament. Widziałam też sangwiników odsuwających melancholików od służby. Słyszałam: „On nigdy nie skacze podczas uwielbienia”, albo „Widzieliście, jak on skacze? Jest jakiś nerwowy”. A Bóg mówi: pozwól ludziom uwielbiać według ich rodzajów i nie zapomnij nigdy obrazu z 1 Moj. 1:20, bo moja chwała przejawia się w różnorodności. Jeśli chcemy, aby ludzie zobaczyli chwałę Bożą w naszych kościołach, musimy pozwolić na różnorodność. Potrzebujemy zachować wrażliwość w podejściu do innych ludzi, wspierać ich odmienność i cieszyć się ich oryginalnością.
Wolność w różnorodności
Dotyczy to również darów służb. Ostatnio słyszy się częściej aniżeli przedtem o odnowieniu pięciu darów służb w Kościele i prawie wszyscy przyznają zgodnie, że tego potrzebujemy. A ja zadam pytanie: w jaki sposób Bóg daje te pięć darów służb? Ano, przychodzi taki materiał na proroka ze swoim pierwszym objawieniem, a ty co robisz? Ostrzegasz innych, że objawienia ma chore, jest „nadduchowy”, a z takimi najgorzej, w dodatku apodyktyczny – wystarczy spojrzeć jak palec wskazujący wyciąga przy lada rozmowie. I już myślisz, jakby mu ten palec ukrócić.
Kiedyś siedzieliśmy przy kawie, słuchając prześmiesznych opowieści pewnego pastora o najdziwaczniejszych proroctwach, jakie usłyszał od ludzi w swoim kościele. Aż trudno było uwierzyć, że to prawda. Kiedy naśmieliśmy się tak, że aż rozbolały nas brzuchy, zapytałam się owego pastora, czy naucza ludzi na temat właściwego używania proroctwa. Odpowiedź ze zrozumiałych przyczyn była niewyraźna.
Jeśli chcesz mieć w Kościele proroków, nauczaj na temat właściwego używania proroctwa. Wyposaż osobę o namaszczeniu proroczym w fundament Bożego Słowa, a nie będzie mieć „chorych” objawień. Bo inaczej pewnego dnia Jezus powie: „Posyłałem do was proroków, a wy ich odsuwaliście”. To nie jest tak, że Bóg pośle ci od razu dojrzałego proroka. Zgodnie z Bożym planem to ty miałeś go ukształtować. W twoim Kościele pojawią się Dary Służb odmienne od twoich własnych, gdy dasz ludziom dużo wolności, także tej do popełniania błędów. Potrzeba dużo czasu, cierpliwości i wyrozumiałości. Bo musi być dużo przestrzeni tam, gdzie zlatują się orły.
Jedność w różnorodności
Bóg przygarnia. Okazuje czułość ludziom i zwierzętom (Ps. 36:7). Słowo Boże mówi, że u Boga na ołtarzu „nawet wróbel znalazł domek, a jaskółka gniazdo dla siebie, gdzie składa pisklęta swoje” (Ps. 84:2-4). Jednym słowem, On pozwala ptakom mieszkać w Domu Bożym, pomimo że wiąże się z tym nieunikniona obecność ptasich odchodów!
Pozwól wszystkim przychodzić do Domu Bożego. Jeśli chcesz naśladować Boga, inwestuj w ludzi o darach odmiennych od twoich, nawet jeśli z początku miałoby to przysparzać więcej kłopotów aniżeli pożytku. Kierując się Duchem, przekroczysz granice swoich własnych opinii, uszanujesz upodobania innych. Będziesz szanować też tych, którzy dla innych są tylko śmieciem. W ten sposób stworzysz przestrzeń wolności, która „zaroi się” żywym, chwalącym Boga stworzeniem. A kiedy Jezus będzie prawdziwie przez was wywyższony, On pociągnie do siebie wszystkich. Bo chwała Boża przejawia się poprzez jedność w różnorodności. To oczywisty cud, który porusza każde serce.
Monika Świerczyńska (Wiatrołap 2008)
Comments: Możliwość komentowania BOŻA CZUŁOŚĆ została wyłączona
Powyższe wyrażenie – znane chyba wszystkim ludziom – z
reguły kojarzy się z legalistycznym podejściem do życia, ze zbiorem
reguł, z nakazami i zakazami, a więc z ograniczeniami i nudą. Warto
zadać sobie pytanie, czy intencją Boga było, żeby człowiek w taki
sposób je postrzegał. Aby na nie odpowiedzieć podejmijmy próbę wejrzenia w serce Boga i zgłębienia Jego myśli, w momencie, w którym przynosi Izraelowi swoje przykazania
– dar objawienia swoich dróg.
Na Górze Synaj Bóg zwraca się do Izraela z pytaniem, czy
chce być Jego szczególną własnością na ziemi, czy chce go
reprezentować pośród innych narodów i przez swój styl życia objawiać
Boży charakter (II Mojż. 20). Izraelici odpowiadają na to pytanie
twierdząco, gdyż znają Boga, który im tę propozycję składa. To Bóg
przecież swoją mocą wyprowadził ich z Egiptu i dał im wolność, zrobił
dla nich rzeczy, których sami nie byliby w stanie osiągnąć! Okazał im
łaskę. Dzięki Niemu są zbawieni – uratowani. Teraz ten sam dobry Bóg
zaprasza ich, by stali się Jego uczniami i pragnie być ich Nauczycielem,
nie wahają się powiedzieć Bogu TAK! Kto inny jest godny tego,
aby powierzyć mu życie? Kto, jak nie On, może je kształtować i mówić,
co jest dobre, a co złe. On, który dał to życie i wypuścił na wolność.
Gdy zatem mówią TAK, Bóg przekazuje Mojżeszowi dziesięć przykazań (z
hebrajskiego dosłownie: „dziesięć słów”), wypisanych Jego palcem na
kamiennych tablicach. Fakt, iż zostały wyryte w kamieniu oznacza, iż
nie podlegają w Bożych oczach dyskusji.
Zacznijmy od końca w podróży odkrywania miłości Boga do nas, ukrytej za jego przykazaniami.
Dziesiąte przykazanie brzmi: Nie pożądaj, nie pragnij domu swego
bliźniego, jego żony, ani żadnej rzeczy, która należy do niego.
Dom jest miejscem zamieszkania człowieka, jego warownią
i oazą. Tak jak dusza może przynależeć tylko do danego człowieka, tak
dom ma należeć tylko do niego. Nie wolno nam pożądać domu i życia
innych ludzi. Cóż niebezpiecznego i zwodniczego może się w tym kryć?
Kiedy pragniemy życia innego człowieka, nasz wzrok pada
głównie na niego. Nie skupiamy uwagi na odkrywaniu siebie, swojej
wartości w oczach Boga, swojego potencjału. Bożym marzeniem jest
przecież to, abyś zapragnął tego życia, które On dał wyłącznie Tobie.
Wtedy największą radością dla Niego będzie widzieć Ciebie
wyruszającego w poszukiwanie tego, kim jesteś w Nim. Podróż ta nie
powiedzie Ci się, jeśli skupisz swoje oczy na ludziach wokół Ciebie, zazdroszcząc im ich życia, żony, męża, dzieci, kariery, obdarowania czy też powołania. Spędzamy tak wiele czasu na rozmyślaniach o tym, jak wspaniale byłoby być kimś innym.
Marnujemy czas marząc, by okoliczności życia innych ludzi stały się naszym udziałem.
Jest to zajęcie nie tylko pochłaniające czas i energię. Ono demotywuje do
wzięcia odpowiedzialności za odkrywanie naszego życia. Bóg jest
cudowny i nie przeznaczył nas do życia małego i ograniczonego, ale do
życia pełnego potencjału w Nim. Ono nie ma być ciasnym mieszkaniem
M-1 czy M-2, lecz pałacem z ogromną ilością pomieszczeń i pokoi!
Niestety, wielu ludzi porusza się w obrębie malutkiego mieszkanka,
zupełnie nie mając świadomości, że Bóg przeznaczył ich do życia w
pałacu. W drodze przez życie tak słabo szukamy prawdy o nas samych.
Rzadko szukamy tego, co jest nam przeznaczone, albo ustajemy w
połowie drogi zakładając, że pewne rzeczy są po prostu dla nas
nieosiągalne. Mówimy: nigdy nie będę dobrze grać na gitarze, nigdy nie nauczę się języka angielskiego, nigdy nie uda mi się zostać misjonarzem… Wiele takich „nigdy” gości w
naszym języku. Zapominamy o czymś bardzo ważnym – że potrzeba czasu,
aby odkryć siebie samego, przezwyciężyć trudne doświadczenia czy
usunąć ograniczenia, ustanowione dla nas przez innych ludzi.
Pożądanie cudzego życia będzie tylko dodatkową przeszkodą. Pomyśl –
Twój Bóg wiedział o tym wszystkim tysiące lat temu i dlatego
powiedział do ukochanego Izraela (i mówi każdemu z nas) – nie pożądaj
życia kogoś innego!
Z wyżej omówionym przykazaniem wiąże się inne: Nie mów
fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Jeśli zazdrościmy
komuś życia, to na pewno nie będziemy umieli wydać o nim prawdziwego
świadectwa. Dodatkowo to przykazanie kojarzy nam się często z plotkowaniem natomiast mówi ono też o wydawaniu opinii o danej osobie przed nią samą. Przykładem
niech będzie rodzic, który mówi dziecku w chwili szczerości: gra na
gitarze jest poza twoim zasięgiem, musisz się z tym pogodzić, im
szybciej tym lepiej. W ten sposób rodzic uniemożliwia swojemu dziecku
osiągnięcie potencjału, jaki jest mu pisany. Wypowiadając fałszywe
sądy czy wyrażając niesłuszne opinie, uczestniczymy w budowie
kłamstwa o Bożym stworzeniu. A przecież słowa mają moc i wypowiadając
je przynosimy życie albo śmierć. Drugą stroną tego przykazania jest
pragnienie uchodzenia w cudzych oczach za tzw. miłą osobę, która prawdy nie powie.
To także można nazwać składaniem fałszywego
świadectwa wobec drugiego człowieka, gdyż pozbawiamy go okazji
usłyszenia prawdy w miłości, która motywuje do zmian.
Nie cudzołóż. Dwa krótkie słowa dotyczące kradzieży
czyjegoś życia. Bóg kocha małżeństwo i w Jego sercu jest pragnienie,
by je chronić i wspierać. Gdy dwoje ludzi decyduje się przed Bogiem
być razem, wówczas otwiera się przed nimi perspektywa zbudowania
wspólnej przyszłości. I jest ona w oczach Boga święta. Cudzołóstwo
jest skradzeniem czyjejś świętej przyszłości, odbieraniem czegoś, co
zarezerwowane jest dla małżonków. Boży napis nad małżeństwem to:
„Święte – nie ruszaj”.
Następna w kolejności Boża instrukcja jest szczególnie
pomocna w budowaniu zdrowych relacji rodzinnych. Czcij ojca swego i
matkę swą – przykazanie z obietnicą, którą Pan Bóg ci daje, aby długo
trwały twoje dni na ziemi. Te słowa można rozumieć jako wezwanie Boga
do szanowania rodziców, troski i opieki nad nimi, gdy będą
w podeszłych latach, do zabezpieczenia ich bytu. Ale oprócz tego
słowo „cześć” (z hebrajskiego) wiąże się z „miarą wagi” i jest
wezwaniem do położenia na wadze, „zważenia” matki i ojca (oczywiście
nie w sensie dosłownym). Jest to po prostu zachęta, by nie traktować
lekko opinii rodzica, lecz poświęcić jej głębszą uwagę – a zatem, aby
ją zważyć, aby jej nie lekceważyć.
W tym przykazaniu jest również mowa o wysiłku, jaki
należy włożyć w relacje z rodzicami, by zobaczyć ich samych w
prawdzie. A więc podjąć wysiłek zrozumienia, dlaczego są tacy, jacy
są! Wielokrotnie obarczamy ich winą za niedociągnięcia (czasami
zupełnie słusznie). W przebaczeniu im może nam pomóc sama decyzja i
pragnienie przebaczenia, ale również próba spojrzenia na ich życie
oczyma Boga, z Bożej perspektywy. To nam pozwoli wejrzeć w ich serca.
Wtedy przestaniemy oskarżać i osądzać ich za ich niedoskonałości w rodzicielstwie. Szacunek dla nich w sensie prawa do zważenia ich życia (nie osądu) da nam wolność do przyjęcia od nich tego
wszystkiego, co piękne i wartościowe, pozwoli na odrzucenie pewnych
tradycji rodzinnych, nawyków lub grzechów, które naszym zdaniem nie
niosą życia.
Na zakończenie pierwsze „Słowo” z dziesięciu: Jam jest
Pan Bóg twój… nie będziesz miał innych bogów obok mnie… Tłumacząc
powyższe słowa bezpośrednio z hebrajskiego widać, że Bóg wzywa Izrael
i nas, byśmy nie rysowali, nie malowali na Jego obliczu innego boga,
abyśmy nie mówili o nim nieprawdy, nie przypisywali mu cech
charakteru, których nie ma, nie wykrzywiali jego dróg pośród ludzi,
nie wypaczali jego miłości, itp.
Bóg wie, jak ważny jest sposób przedstawiania Go innym
ludziom. Pamiętam, jak na początku mnie samej trudno było przyjąć
Boże przebaczenie i otrząsnąć się z potępienia tylko dlatego, że Bóg
jawił mi się bardziej jako sędzia niż ten, który przychodzi z
miłością i łaską do mojego życia. Ktoś przez długie lata taki obraz
Boga wymalowywał przed moimi oczyma i wydawało to plon. Dzisiaj widzę
Boga inaczej.
Wszystkie te przykazania dane są Izraelitom, gdy razem
stoją przed Bogiem, jako ludzie przez Niego uratowani i pragnący Go
naśladować. Jednak każde z nich jest skierowane do pojedynczej osoby.
Sami, w pojedynkę musimy zdecydować, czy wybieramy Bożą drogę dla
swojego życia. Jednocześnie, gdy indywidualnie tę drogę wybierzemy i
jesteśmy częścią wspólnoty, daje to wówczas możliwość zbudowania
czegoś unikalnego – świętego społeczeństwa ludzi, którzy świadomie, z
miłości do Boga żyją według Jego zamiaru. Jest to niezwykle
ekscytujące. Izraelici obozujący wokół symbolizującej Bożą obecność
Arki Przymierza mieli twarze zwrócone ku środkowi – bo tam stała
Arka. Tym samym widzieli Boga, ale również siebie nawzajem – byli w
relacji z Nim i w relacji z innymi ludźmi. Boże przykazania są
zaproszeniem do życia w społeczności z Nim (Bóg w centrum), ale
jednocześnie z szeroko otwartymi oczyma na siebie nawzajem – na tych,
którzy razem z nami podążają za Jezusem!
Magda Broda (Artykuł Wiatrołap 2008)
Comments: Możliwość komentowania DZIESIĘCIORO PRZYKAZAŃ została wyłączona
Cóż za cudowna Boża obietnica! Znamy ją z ostatniej księgi Starego Testamentu – księgi Malachiasza i ostatniego wersetu, po którym proroczo nastąpiło 400 lat milczenia, aż do przyjścia Jezusa.
Jest to obietnica ciągłości przekazu między pokoleniami, zwrócenia serc dzieci ku rodzicom, a rodziców ku dzieciom, obietnica relacji pełnych miłości, zaufania, szacunku i czerpania z dorobku tych, którzy byli przed nami. Jest to jakość życia, jakiej pragniemy. Duch czasu w którym żyjemy jest temu zupełnie przeciwny. Jest to duch łamiący relacje między pokoleniami i gardzący mądrością, jaka może być przekazywana. 2 Tym. 3,1-5 opisuje stan pokoleń i nastawienie serc: ludzi samolubnych, chciwych, chełpliwych, nieposłusznych rodzicom, nie okazujących wdzięczności, ludzi, którzy kochają bardziej przyjemności życia niż Boga… lista jest długa. To właśnie ten duch przyczynia się do tego, że dzieci zamiast darzyć zaufaniem i szacunkiem swoich rodziców, odwracają się od nich, nie dzielą się z nimi swoim życiem, a raczej dystansują się od kontaktu z pokoleniem rodziców, uznając że nie ma ono im nic do zaofiarowania. Ta wyżej wymieniona obietnica została nam jednak dana, i żyjąc z Bogiem przez pokolenia, mamy nadzieję na coś zupełnie innego! Przykłady tego dającego życie kontaktu miedzy pokoleniami, przykłady serca syna zwróconego ku ojcu i odwrotnie, znajdujemy w Biblii. Dowodem tego są Mojżesz i Jozue. V Mojż. 34,9 mówi o tym, że Jozue był pełen ducha mądrości, ponieważ Mojżesz włożył nań swoje ręce. Akt włożenia na Jozuego rąk był ukoronowaniem relacji wzajemnego szacunku. Bóg przekazał coś Jozuemu w momencie, gdy Mojżesz nałożył nań swe ręce. Serce Jozuego było pełne wsłuchiwania się w głos Mojżesza (towarzyszył mu wiernie krok po kroku w różnych etapach służby i wyzwań), uczył się, pytał, badał, patrzył na zwycięstwa i porażki Mojżesza. Z drugiej strony Mojżeszowi towarzyszyło zapewne przekonanie, że ma Jozuemu coś do przekazania, coś znaczącego i kluczowego. Tą rzeczą jest mądrość Boża! Mądrość Boża przekazywana przez Ducha Bożego, która jednak przepływa przez innego człowieka.
Każdy z nas taką zdolność od Boga posiada, by przekazać coś z Ruah, coś z ducha mądrości. Przekaz międzypokoleniowy jest odwiecznym planem Boga, pragnieniem Jego serca, ale też i pragnieniem naszych serc, szczególnie jeśli pracujemy z dziećmi i młodzieżą. Ale aby to się wydarzało podstawą jest oparcie naszych relacji na innym duchu niż opisany wyżej – duch tego świata. List do Filipian 2,1-4 zachęca nas, abyśmy nie czynili nic przez kłótliwość, ani z chęci wyniesienia siebie, ale w pokorze uważali jedni drugich za wyższych od siebie. Żyjąc tak będziemy budowali platformę do przepływu życia między pokoleniami, doświadczymy jak nasze serca i twarze obracają się ku sobie!
Magda Broda
Comments: Możliwość komentowania Zwrócę serca ojców ku synom… została wyłączona
(art. na podstawie nauczania Jimmiego Dowdsa marzec 2005)
W ostatnim czasie przypomniało mi się nauczanie na powyższy temat i tak się składa, że nie zdezaktualizowało się, a co więcej – przez ostatnie 3 lata, to ono pozwalało mi zrozumieć wiele rzeczy… także podzielę się nim z wami.
Są pewne sytuacje w naszym życiu, które być może nie są przyjemne, ale w ostateczności to one pomagają nam w przemianie samych siebie. Gdy te rzeczy nas dotykają pojawia się myśl, że nie damy rady im podołać, że być może to wcale nas nie wzmocni, że ustaniemy w biegu do wyznaczonego celu. Dlatego warto poznać owe siedem kluczy. 1. Pierwszy i najważniejszy klucz to wiedzieć, że jesteś faworytem. Bóg może dać ci wielkie wizje, ale dopiero wtedy, gdy zrozumiesz tę rzecz. Dlaczego? Jeśli nie zrozumiemy, że jesteśmy faworytami nie będziemy gotowi do wzięcia naprawdę dużej wizji, bo nie będziemy czuli, że na nią zasługujemy. 2. Klucz zasmucenia
Przychodzi wówczas, gdy Duch Święty wyprowadza nas na pustynię, gdzie odczuwamy bardzo dużo smutku i bólu w związku z naszym narodem czy też kościołem. To przyniesie ponadnaturalną miłość i współczucie do ludzi. W takim właśnie miejscu był Józef – i to jego głębokie wejście w ból spowodowało, że w momencie, gdy był wyniesiony, jako drugi po faraonie, a jego bracia będący w potrzebie, przyszli prosić go o pomoc, wówczas on po prostu im wybaczył. 3. Klucz zdrady
Odkryj swoich przyjaciół i wrogów, którzy cię zdradzą. Duch Święty używa zdrady, by cię przyprowadzić do miejsca złamania. Wtedy już nie pozostaje ci nikt, na kim możesz polegać – z wyjątkiem Boga.
Sytuacje zdrady czynione przez przyjaciół, przynoszą ogromny ból, bo przecież przyjaźń to cudowny dar od Boga. Doświadczenie zdrady przez przyjaciół jest bólem pełnym niezrozumienia. Jest to moment tak bardzo bolesny, iż wcześniej czy później uświadamiamy sobie, że jedynym ratunkiem w tym trudnym położeniu jest Bóg. Wtedy też przychodzi świadomość, że jest Jezus, który powiedział, że mnie nie porzuci i nie opuści i który na pewno nigdy mnie nie zdradzi.
Powiedział to sam doświadczając zdrady i porzucenia. 4. Klucz oskarżenia
Myślisz, że nazywasz się Ola, a tu nadają ci 100 nowych imion: kontroler, manipulator, sadysta, człowiek bez serca, krętacz. Duch Święty pracuje nad tobą w takiej sytuacji, ale nie w celu pokazania jak bardzo jesteś oskarżony, ale po to abyś nauczył się kochać tych, którzy cię oskarżają. Jednocześnie mówi nam, że nie musimy być jak chorągiewka – nie musimy zmieniać się, bo ludzie tego chcą… zmieniamy się tylko wtedy, gdy sami odkryjemy, że Bóg tego oczekuje. W tym miejscu możemy również nauczyć się odkryć w mocny sposób, że prawdą jest to, co mówi o nas Bóg i Słowo Boże, a nie ludzie. I jeśli nawet czasami musimy przystać na to, że wypowiadane słowa oddają prawdę o nas samych, jako istotach niedoskonałych, to nie dajmy przyzwolenia na to, aby potępienie zamieszkało w naszych sercach, gdyż wiemy na ile staramy się zmienić.
Oskarżyciel uwielbia nas oskarżać, jednak nie pozwalajmy mu na to… koniec z luksusem myślenia o oskarżeniach. 5. Klucz samotności
Czujesz, że jesteś najbardziej samotną osobą na świecie? To odczucie Getsemane. Jest to jednak moment, w którym możemy dostać prawdziwą, nową pasję dla ludzi zgubionych.
Świat, w którym żyjemy nazywany „globalną wioską” tylko pozornie daje poczucie bliskości. Paradoksalnie poczucie samotności w naszych czasach wzmocniło się. Znając ból, jakim jest samotność i mając świadomość, czym naprawdę jest zgubienie przyjdzie do naszego życia większe zrozumienia potrzeb ludzkich. 6. Klucz strategii
Możesz dostać najlepsze materiały, przeczytać najlepsze książki czy też zaczerpnąć namaszczenia z najbardziej przebudzonego miejsca na ziemi, jeśli jednak nie dostaniesz osobiście strategii od Ducha Świętego będziesz tylko powielał działania innych ludzi. Jeśli nie udasz się wprost i osobiście do Boga, nigdy nie odkryjesz naprawdę jak ty masz działać, kim jesteś i jaka jest Twoja osobista wizja od Boga. 7. Klucz odświeżenia
Jest nim ściągnięcie całego ubrania samotności, oskarżenia, smutku i bólu.
Wszystko to przychodzi do twojego życia, dlatego że Bóg chce cię oczyścić, odświeżyć i wprowadzić w nowy wymiar, ale również dlatego, bo chce ci dać nową wizję i naród.
Te klucze zebrane razem, można po prostu nazwać zmianą, przez którą musi przejść każdy z nas, kto pragnie Bożych rzeczy w swoim życiu, Jego zmiany i jego przebudzenia w swoim życiu.
Kiedy więc modlisz się Boże zmień mnie, bym mógł być użyteczny, bym mógł być nośnikiem twojej Chwały, to wiedz, że jest duża cena do zapłacenia by twoje pragnienia stały się rzeczywistością.
Iza C
Comments: Możliwość komentowania 7 KLUCZY DO WEJŚCIA W WIZJE została wyłączona
To jest dosyć intrygujące pytanie w naszym chodzeniu za Bogiem. W opowieści o Józefie znajdziemy wiele wskazówek, tego co Bóg czyni z człowiekiem, do czego powołuje i nad kim powierza nam piecze! Życie w tym temacie może przybrać dosyć niespodziewany bieg. Na początku jeszcze w domu ojca Józefa usłyszał proroczo z jego ust, iż ma dbać o szalom (powodzenie, pełnie ) swych braci. Choć z pewnością nie pojmował wymiaru tych słów jego życie stanie się ich wypełnieniem. Po tym jak zostaje sprzedany przez braci i ląduje w więzieniu w Egipcie, czytamy w r.41 o tym, że faraon ma dwa sny, których nikt nie umie mu zinterpretować. Werset 8 mówi o tym, że faraon jest zaniepokojony w duchu- po tym jak ma sen, jego cała osoba jest w pogotowiu, przeczuwa iż coś ważnego się dzieje, a on do końca nie pojmuje znaczenia tej rzeczy! Jakaż frustracja. Dodatkowo tekst hebrajski używa na określenie ducha faraona Ruah- czyli Duch Boży. Czyżby Duch Boży był nad tym pogańskim władcą, trochę kłóci się to nam z naszym wyobrażeniem o Bożym działaniu. Jednak tak ten tekst stanowi. Faraon szuka odpowiedzi, wręcz o nią zabiega bo Ruah działa w nim. Jednak ku jemu ( i czasami też naszemu zdziwieniu) odpowiedź nie nadchodzi z miejsca, z którego jej oczekujemy. Magowie Egiptu jej nie mają, natomiast przynosi ją więzień Józef – deklarując, iż w mocy Bożej jest w stanie udzielić faraonowi odpowiedzi . Historia toczy się dalej i po tym jak nasz Józef trafnie objaśnia sen dając też praktyczny plan uratowania Egiptu faraonowi, czytamy o niezwykłej decyzji faraona.Werset.38- Czy mógłbym znaleźć innego męża, który miałby Ducha Bożego – Ruah Elohim , jak ten? Bóg oznajmił Ci to wszystko, nie ma innego kto by był tak rozsądny i mądry jak ty.
TY BĘDZIESZ ZARZĄDZAŁ MOIM DOMEM! -Sprawy nabierają zadziwiający obrót, czy Józef nie miał powołania od Boga by pasterzować swych braci, czy na tym nie miał się skupić? Aż tu nagle widzimy jak jest stawiany przez Boga w postaci pasterza dla Farona ( pogańskiego władcy na którym spoczął Ruah!) Nie tylko będzie opiekował i służył radą faraonowi ale i Egiptowi. Myślę, że zupełnie nie było to w planach Józefa, że nie widział się w tej roli. Powołanie dla Izraele, to być światłością dla narodów, im służyć, tutaj widzimy jak ta obietnica dana Abrahamowi po raz pierwszy się wypełnia. Co Twój Bóg przygotował dla Ciebie, kim masz się zaopiekować? Na kim wokoło Ciebie spoczął jego Ruah, czy to dostrzegasz? Potrzebujemy otwartości by służyć ludziom, otwartych serc i umysłów. Myślę, iż Bóg chce nas zaskakiwać osobami, które nam powierzy pod opiekę. To będzie fajna podróż za nim, zachęć się Ruah Elohim jest w Tobie! Wszystko jest możliwe. Kochaj Boga i bądź otwarta na ludzi!
Magda
Comments: Możliwość komentowania Kim będziesz się opiekowała? – czyli ciąg dalszy o Józefie. została wyłączona
Od niej zależy tak wiele. Ona określa nasze oczekiwania a potem również działania. Widzenie to skarb! Bóg jest wrogiem tzw. wizji tunelowej, czyli takiej w której jesteśmy świadomi ścian i ograniczeń w poruszaniu, gdzie na końcu tunelu jest jakieś światełko nadziei czy światła myśl, iż sprawy jakoś się ułożą, ale z każdej strony nie widzimy nic więcej niż otaczające nas mury niemożności. Tak nieraz biegnie nasze życie – z niknącą nadzieją na dobre zakończenie.
Bóg natomiast ma zupełnie inną perspektywę i pragnie nam jej udzielić. Gdy Abraham rozstawał się z Lotem i był trochę przerażony tym, co się z nim stanie – czy wystarczy mu ziemi na wypasanie swoich stad – Bóg przyszedł do niego w bardzo osobisty sposób i powiedział: Abramie podnieś swoje oczy i spójrz z miejsca, na którym jesteś: na północ, na południe, na wschód, na zachód – bo całą tę ziemię, którą widzisz dam tobie i potomstwu twemu na wieki (1 Mojż. 13,14-15). Bóg przyszedł do niego w dość krytycznym momencie życia i sprawił, iż Abram wyszedł ze swej wizji tunelowej do miejsca szerokiego patrzenia. Ciekawe, iż jest to widzenie dookoła 360 stopni. Nie widzimy w nim murów, zapór i tego, co może nie wyjść tudzież rzeczy niemożliwych do wykonania, lecz raczej szeroki zakres dookoła nas, niczym nie przyćmiony. Dzięki temu sposobowi widzenia masz poczucie, że żyjesz i głęboko oddychasz!
Z podobną perspektywą przychodzi Bóg do Jakuba, w momencie, gdy musi uciekać ze swego rodzinnego domu, po dwukrotnym oszustwie i zwodzeniu brata Ezawa. Sytuacja jest tak napięta, iż Jakub musi w pośpiechu uciekać, gdyż jego życie jest zagrożone! Może zginąć z ręki swojego brata. Podczas tej ucieczki – gdy wizja dla jego życia jest z pewnością bardzo tunelowa: sam nie wiem czy uda mu się ocalić życie – spotyka się po raz pierwszy osobiście z Bogiem, który zmienia tę perspektywę. Bóg przychodzi do Jakuba we śnie i przemawia do niego mówiąc to, co do Abrahama: Jakubie rozprzestrzenisz się na zachód i na wschód, i na północ, i na południe (I Mojż. 28,14). Jakie to musiało być dla Jakuba zaskakujące! On, który walczy o przetrwanie spotyka się z Bogiem, który mówi o jego wielkim wpływie i pomnożeniu. Czy to nie brzmi w tych okolicznościach jak żart? Jednak dla Boga nie był to żart, lecz konieczność zmiany perspektywy Jakuba. Jego widzenie musiało ulec zmianie i stało się tak na skutek Bożej interwencji. Bóg był wierny dla tych obu ludzi i POMÓGŁ im zobaczyć inaczej! Moim pragnieniem jest mieć taką właśnie perspektywę 360 stopni dookoła, zamiast tej tunelowej, która niejednokrotnie mi towarzyszy. Polegam na Jego łasce i pomocy, i wierzę, że poszerzy twoje i moje widzenie.
Na końcu Mojżesz i jego widzenie… Tuż przed jego śmiercią, Bóg postawił go na szczycie góry Nebo, żeby spojrzał na ziemię obiecaną – w V Mojż. 34,1 mowa jest o tym, iż Pan pokazał mu całą ziemię. Tutaj również było to patrzenie ze szczytu w dół i dookoła bez granic i murów – tak jak z lotu ptaka. Jakie to musiało być niesamowite doświadczenie! Lecz na tym nie koniec. Mojżesz zobaczył tam plemiona izraelskie obozujące w ziemi obiecanej! Jak to możliwe? Przecież ich tam fizycznie nie było – jeszcze nie weszli, jeszcze tkwili na pustyni. Mojżesz widzi ich zadomowionych w ziemi obiecanej. Było to prawdziwe widzenie z BOŻEJ perspektywy, kiedy postrzega się świętą przyszłość tak, jakby istniała już dziś. Musiało to być dla niego zdumiewające doświadczenie, napełniające serce wiarą i pokojem. My również potrzebujemy takich widoków i perspektyw – widzenia nie tego, co dziś jest lub czego nie ma, ale dostrzegania w Bogu tego, co już istnieje, abyśmy miały odwagę i pasję, by po tę przyszłość sięgnąć. Modlę się byśmy wyszły z naszych tuneli ze światełkiem na końcu i zamieniły to na Boże widoki – 360 stopni dookoła!
Magda.
Comments: Możliwość komentowania Jaka jest Twoja perspektywa? została wyłączona
W czasach, w których żyjemy więcej ludzi odczuwa brak poczucia bezpieczeństwa niż go posiada.
Bóg natomiast chce, żebyśmy czuli się pewnie i bezpiecznie w Nim. Jemu nie zależy na ciągłym wprowadzaniu nas w stan niepewności a propos naszego życia i naszej przyszłości.
W Ef. 3,17 -18 Czytamy: „Żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w waszych sercach, a wy wkorzenieni i ugruntowani w miłości zdołali pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość i wysokość i głębokość.”
On pragnie zakorzenić i ugruntować nas w swojej miłości, bo wtedy zdołamy poznać Jego przeznaczenie dla nas oraz wielki wymiar Jego miłości.
Od czego więc zależy nasze poczucie bezpieczeństwa?
Czy od zawartości naszego portfela, pracy, jaką wykonujemy, od naszego wyglądu, posiadanego samochodu, mieszkania, męża, dzieci? A może zależy od akceptacji innych ludzi, od tego jak nas traktują?
Jeśli faktycznie od którejś z tych rzeczy, to mamy już odpowiedź, dlaczego tak często odczuwamy brak bezpieczeństwa w naszym życiu. Potrzebujemy być wykorzenieni i wyrwani z rzeczy, które stanowią o naszym bezpieczeństwie a zakorzenieni w miłości Bożej, która jedynie stanowi o pełni bezpieczeństwa w naszym życiu. Potrzebujemy stanąć na skale na Jezusie, która jest dla nas jedyną „bezpieczną przystanią, „ bo tylko na niej możemy budować nasze życie.
W liście do Rzymian 8, 35-36 czytamy: „Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej?
Czy utrapienie, czy ucisk, czy prześladowanie, czy głód, czy nagość, czy niebezpieczeństwo, czy miecz?
Jak napisano: Z powodu ciebie co dzień nas zabijają, uważają nas za owce ofiarne. Ale w tym wszystkim zwyciężamy przez tego, który nas umiłował”.
Inne tłumaczenie mówi, że jesteśmy więcej niż zwycięzcami.
Być może nie masz pieniędzy może czujesz się samotna, odtrącona, czy też osądzana. Jednak te sytuacje nie zmieniają twojej wartości w oczach Boga, nie zmieni a jej również to, że nie dałaś rady, że popełniłaś kolejny błąd czy po prostu zgrzeszyłaś.
Możesz mieć problemy, ale – jak to ktoś powiedział – dopóki one nie mają ciebie, jesteś zwycięzcą.
Tak więc, możesz być zwycięzcą w problemach możesz być nim i w czasie stresu.
W Rzym. 8, 38-39 czytamy dalej, „że ani śmierć ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość ani przyszłość ani moce ani wysokość, ani głębokość ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
Nikt nie może, nie ma prawa ani mocy odłączyć nas od miłości Bożej. Dlatego cokolwiek, ktokolwiek przyjdzie przeciwko nam tylko my możemy się nie zgodzić by ta sytuacja te okoliczności odłączyły nas od Jego miłości.
Służysz Bogu? To dobrze, to wystarczające, szczególnie jeśli się zagubiłaś i zgodziłaś się na odłączenie od Jego miłości tracąc przez to poczucie bezpieczeństwa. Dobra nowina jest dalej aktualna dla ciebie, działa pomimo zagubienia, pomimo rezygnacji a mówi ona: „Żadna broń ukuta przeciwko tobie nic nie wskóra i każdemu językowi, który podniesie się przeciwko tobie, zadasz kłam. (Ten pokój, ta sprawiedliwość, bezpieczeństwo, triumf nad opozycją – jak mówi tłumaczenie Amplifaid.)To jest dziedzictwo Sługi Pana (Iz. 54,17).
I tak jak czytamy w ewangelii Jana 3.18: ten kto wierzy w Niego (kto mu ufa, kto polega na nim, kto jest zawieszony na nim), nie będzie osądzony (dla takiego człowieka nie ma odrzucenia ani potępienia).
Kto natomiast nie wierzy (nie polega na Nim nie ufa Mu, nie jest w nim bezpieczny), już jest osądzony. Nie obawiaj się Bożego odrzucenia a tym bardziej osądu On wie więcej od każdego z nas, rozumie więcej, dlatego też możemy oczekiwać jego zrozumienia i znaleźć się bezpieczni z w nim.
W liście do Efezjan 1,4-5 czytamy, że Bóg wybrał nas i przeznaczył do synostwa. To było dawno przed naszym urodzeniem, już wtedy o tym postanowił. Być może diabeł próbował Mu powiedzieć: nie widzisz co ona zrobiła, ile w niej złości, zobacz jak często jest zniechęcona! Weź lepiej kogoś innego. Ale co odpowiada Bóg?? Ja wybrałem właśnie ją, Ja wybieram ponownie ją!
Zawsze, kiedy o tym myślałam zastanawiałam się dlaczego wybrał mnie, taką niedoskonałą.
Czasami to, że się nie nadaję widzę częściej niż cokolwiek innego a kiedy dopada mnie depresja lub łapie się na jakimś potknięciu rozważam je dniem i nocą, zamiast Słowa Bożego niestety. Staje mi jednak przed oczyma ten werset: Wybrał to, co słabe, to, co głupie wobec świata, by zawstydzić to, co mocne (1Kor. 1,27).
Być może też czujesz się głupia i słaba, ale być może to właśnie ty musisz przestać myśleć jak jesteś niedoskonała, jak wiele razy ranisz innych i jak bardzo nic ci nie wychodzi.
Być może to właśnie ty potrzebujesz poczuć się bezpiecznie w Nim. Wiedzieć, że cię nie porzuci, nie opuści. Wiedzieć, że cię nie odrzuci uważając cie za jedną wielką pomyłkę. Może to dziwnie tu zabrzmi, ale Bóg to Bóg i nie człowiek i nie rządzi się ludzkimi prawami. Może więc warto powrócić do największej w życiu miłości i poczuć się bezpiecznie w Nim. A potem powiedzieć pójdę dalej niż wszyscy dla Ciebie Panie. Z miłości do Ciebie
IZa. C
Comments: Możliwość komentowania Bezpieczeństwo została wyłączona
Czasami jest dla nas sporym wyzwaniem okazać wdzięczność Bogu, podczas gdy nasze życie wydaje się tak niedoskonałe i tyle jeszcze do zmiany. Zadowolenie jest postawą serca, która tworzy się w nas, ponieważ znamy miłość Boga do nas i potrafimy trwać we wdzięczności, mimo iż jesteśmy w trakcie podróży i zmierzamy do naszej ziemi obiecanej i rzeczy czasami wcale nie układają się za pięknie. Bycie wdzięcznym jest wyborem kładzionym przed każdym z nas, jest wynikiem naszej perspektywy na życie, Boga, własne osiągnięcia i dary od Niego. Kluczem do przejścia pustyni przez Izraela była wdzięczność dla Boga za to, co już dobrego się wydarzyło, im się nie udało, jak wiemy ze Słowa, nam może się udać, dlatego okażmy się wdzięcznymi mimo braków, jakich nieraz doświadczamy i marzeń, które są w trakcie. Niech ten wiersz nieznanego autora zainspiruje Cię do właściwej postawy serca w życiu za Bogiem.
Magda
Jak wiele jest powodów, by okazać wdzięczność Wszechmocnemu!
1/Gdyby wyprowadził nas z Egiptu, lecz nie dokonał sądu nad nim
Wystarczy nam! (byśmy byli zadowoleni, wdzięczni, nasyceni)
2/Gdyby dokonał sądu nad nimi, lecz nie nad ich bogami
Wystarczy nam!
3/Gdyby dokonał sądu nad bogami Egiptu, lecz nie zabił pierworodnych
Wystarczy nam!
4/Gdyby zabił pierworodnych, lecz nie dał nam złota Egiptu
Wystarczy nam!
5/Gdyby dał nam złoto Egiptu, lecz nie otworzył Morza przed nami
Wystarczy nam!
6/Gdyby otworzył przed nami morze, lecz nie przeprowadził suchą nogą
Wystarczy nam!
7/Gdyby przeprowadził suchą nogą, lecz nie zatopił naszych oprawców
Wystarczy nam!
8/Gdyby zatopił naszych wrogów w morzu, lecz nie zaspokoił naszych potrzeb na pustyni przez 40 lat.
Wystarczy nam!
9/Gdyby zaspokoił nasze potrzeby na pustyni przez 40 lat, ale nie dał nam manny,
Wystarczy nam!
10/Gdyby karmił nas manną, ale nie dał nam Szabatu.
Wystarczy nam!
11/Gdyby dał nam Szabat, lecz nie przyprowadził do Góry Synaj,
Wystarczy nam!
12/Gdyby przyprowadził nas do Góry Synaj, lecz nie dał nam Tory
Wystarczy nam!
13/Gdyby dał nam Torę, lecz nie wprowadził nas do ziemi obiecanej
Wystarczy nam!
14/Gdyby wprowadził nas do ziemi obiecanej, lecz nie zbudował tam swego domu
Wystarczy nam!
Comments: Możliwość komentowania Modlitwa wdzięczności, zadowolenia z X wieku ( autor nieznany, hebrajskiego pochodzenia). została wyłączona
Kobieta poświęca wiele czasu pomagając innym ludziom, by stali się osobami, którymi mają być i dlatego czas dla niej samej zajmuje miejsce drugie, trzecie a z reguły dwudzieste trzecie! Problem by mieć czas dla samej siebie jest związany z tym, iż czujemy się winne, gdy go mamy. Dostrzegamy wówczas wszystkie rzeczy, które wymagają naszego wkładu pracy. Odczuwamy niewypowiedzianą presję od innych, by nieustannie uczestniczyć w jakichś czynnościach. Wiele z tego ma związek z oczekiwaniami: naszymi własnymi, jak i ludzi wokoło nas. Czasami oczekiwania te są wyimaginowane a czasami prawdziwe.
Jednak posiadanie czasu dla samej siebie jest nader konieczne. Tak jak paliwo dla auta i pokarm dla ciała – bez niego biegniemy, lecz na pustym baku. Męczymy się głęboko w naszym wnętrzu i stawiamy opór wszystkiemu i wszystkim.
Ale ta wina! Dlaczego odczuwamy taki egoizm, gdy poświęcamy czas samej sobie? Myślimy, że inni ludzie osądzą nas, jeśli zobaczą, iż mamy chwilkę dla siebie. Wydaje się nam, że musimy to usprawiedliwić.
Wiele z tej walki toczy się w naszym umyśle. Musimy zmienić nasze myślenie z: „Nie mam do tego prawa” na „Zasługuję na to”. Musimy przestać myśleć o wszystkich rzeczach, których jeszcze nie zrobiłyśmy, a zacząć myśleć o tych, które są już wykonane.
Spróbuj tego. Usiądź i napisz listę wszystkich osób, którym pomogłaś i za które czujesz się odpowiedzialna w ciągu trwania tego tygodnia. Podsumuj rzeczy, które już zrobiłaś lub jesteś w ich trakcie. Małe rzeczy, duże rzeczy, ale również projekty. Dla większości kobiet wszystko to nie ma końca. Dlatego, że rzeczy w jakie się angażujemy, jak również życie innych ludzi, to sytuacje, które są w trakcie rozwoju. Często odnosimy wrażenie, że one nie mają końca. I jest to prawda. Odczuwamy, że jest o wiele więcej do dania i uczynienia dla kogoś. Być może to nieegoistyczna i ofiarna miłość kobiecego serca jest dla niej więzieniem – wierzy, że jest egoistką, gdy poświęca czas samej sobie.
Kolejny problem to, co zrobić, gdy w końcu pokonało się poczucie winy i ma się czas dla samej siebie? Jest to tak wielki luksus, że nie chcemy go zmarnować. Niektóre z nas muszą się uczyć bycia dobrymi dla samych siebie i korzystania z tego błogosławieństwa.
Spójrz ponownie na swoją listę i przekonaj się, że prawdziwie zasługujesz na czas dla siebie. A potem weź kolejną kartkę papieru i spisz rzeczy, które chciałabyś robić. Małe rzeczy, takie jak: kąpiel, pójście do fryzjera i duże rzeczy, jak: osobiste sny i marzenia, może chęć nauki na instrumencie, odwiedzenia kilku nowych miejsc. To wszystko są twoje cele, krótko – i długodystansowe, duże i małe. Prawdziwie wierzę, że posiadanie osobistych celów i czynienie kroków w kierunku ich urzeczywistnienia jest niezwykle ważne dla zdrowej stabilności i rozwoju kobiety. Nie zawsze jest to trudne do uczynienia. Czasami powinnyśmy zaplanować to w naszym życiu, a czasami prosić o pomoc. Ja biorę moją listę i przedstawiam ją Bogu. Ty także spróbuj. Ale jest jeszcze jedna rzecz, której potrzebujemy. Jest nią pokój wewnętrzny. Odpoczynek i czas dla samej siebie zadziała dopiero wtedy, kiedy jest w nas miejsce pokoju, w którym możemy oddzielić się od oczekiwań innych ludzi, odpocząć i czuć się bezpieczne. To jedyne miejsce, które spełnia powyższe warunki wynika z mojej relacji z Bogiem. Poznanie Jezusa ucisza wszelkie moje lęki. On daje mi bezpieczeństwo. On mnie podnosi. A jego spokojny głos mówi, że mnie kocha, gdy okazjonalnie poświęcam czas samej sobie. Widzisz, życie to nie tylko działanie, ale również samo bycie.
Izaj. 30:15 „W uciszeniu i zaufaniu do Boga będzie twoja moc i siła”
Andi
Comments: Możliwość komentowania Dlaczego odczuwamy taki egoizm, gdy poświęcamy czas samej sobie? została wyłączona
Chciałybyśmy pisać o tym, co w życiu ważne, co daje radość, co zasmuca. Opisać małe malutkie radości, bo to z nich budujemy to, co w życiu najważniejsze. Małe, małe smutki, które mogą być nam dane ku przyszłemu pocieszeniu. Chciałybyśmy pisać o relacji z Bogiem, bo to jest dla nas najważniejsze.